- To po meczu, tak?
- No tak, tylko to musi być niespodzianka – powiedział Mariusz kiwając głową.
Znał ją długo i świetnie pamiętał, że w dziś, w sobotę, są jej kolejne
urodziny. Dokładnie dwadzieścia trzy lata temu przyszła na świat. Uśmiechnął się
nieznacznie.
- Ale ona lubi takie kulturalne imprezy. Więc jakiś torcik, szampan i to
wszystko – zastrzegł, a Ignaczak uniósł brew.
- Zaprosimy Matta – rzucił, śmiejąc się ciepło.
A ona? Siedziała właśnie w fotelu i patrzyła przed siebie.
Żadna informacja nigdy jej tak nie rozbiła. W dzień swoich urodzin i debiutu w
kadrze usłyszała słowa, których nigdy usłyszeć nie chciała.
- Zuzka, mogę? – spytał ciepło brunet, a ona uniosła oczy pełne łez i szybko
odwróciła głowę ocierając je wierzchem dłoni. – Co jest? – spytał zmartwiony i
podszedł bliżej, kładąc dłoń na jej plecach.
- Nic – szepnęła i spuściła wzrok.
Niewiele to jednak dało. Słysząc głośny szloch, Michał schował ją w ramionach i
delikatnie głaskał jej drobne ciało, chcąc, aby się uspokoiła.
- Masz tremę? Będzie dobrze, Zuza. Zaufaj mi – powiedział Bąkiewicz, a ona
pokręciła głową.
Widząc, że na razie niczego się nie dowie, wolał odpuścić. Usiadł wygodnie na
łóżku i posadził ją obok siebie, obejmując nadal ramieniem. Oparła głowę na
silnym torsie i bezsilnie patrzyła w ścianę, roniąc kolejne łzy na jego
koszulkę. Czarne ślady opadające z jej oczu na materiał.
- Można wiedzieć zbyt dużo? – spytała cicho, unosząc głowę.
Przyjmujący delikatnie odgarnął jej włosy za ucho i ułożył drobne stopy na
swoim udzie, lekko ja kołysząc.
- Myślę, ze nie. Że zawsze lepiej znać całą prawdę.
- Ale gdybym nie wiedziała chociażby o tym, że Michał mnie zdradził…
- Zdradził?- spytał chłopak zdziwiony i lekko zacisnął dłonie w pięści. – On cię
zdradził?! – powtórzył, a ona lekko pokręciła głową.
- To nie jest istotne. Istotne jest to, ze to w mojej rodzinie najwyraźniej
genetycznie uwarunkowane, że jesteśmy zdradzane. Nienawidzę was, jesteście
bezduszni. Oddajemy wam całe życie, a wy w kółko tylko kłamiecie – mruknęła i
ukryła twarz w dłoniach, a on wydobył ją z nich bardzo delikatnie i popatrzył w
jej czerwone oczy.
- Co się wydarzyło – zapytał cicho.
- Rodzice się rozwodzą. Tata zdradzał mamę od trzech lat. A wiesz co jest najgorsze? Że ja byłam pewna, że to najszczęśliwsze małżeństwo na świecie. Żyłam złudzeniami– powiedziała cicho i
rozpłakała się na dobre.
Westchnął głośno i posadził ją na swoich kolanach, delikatnie kołysząc. Nic nie
dawało. Szloch roznosił się po pokoju coraz bardziej i bardziej, narastał i
stawał się coraz głośniejszy. Zaczął głaskać długie, ciemne włosy i patrzył na
drzwi. Jak można to zrobić takim kobietom, jak ona. Jak Kubiak mógł to zrobić?!
- Lepiej wiedzieć. Życie z kłamcą nie jest niczym dobrym – powiedział jej do
ucha i wziął na ręce chodząc spokojnie po pokoju od okna do drzwi, dopóki płacz
nie ustał, a ona nie spojrzała na niego dziwnie niewinnym spojrzeniem. Jak
mała, zagubiona dziewczynka obserwująca starszego brata, który obronił ją
właśnie przed kolegami z klasy.
- Czy aj dżast metju miał już trening? – spytał Krzysiek,
chodząc z kamerą między chłopakami.
- Nie. Ale my mamy za kwadrans. A jej nie ma – rzucił Winiar, unosząc brew i
zasznurował buty.
- Nowe? – spytał Krzysiek, kierując na nie obiektyw.
- A jak!
- Firmówki?
- A jaak! – rzucił z dumą Michał i wyszczerzył się tryumfalnie, prezentując
obuwie.
Na halę wszedł Bąkiewicz. Jego dziwne zachowanie szybko przykuło uwagę kolegów.
Siatkarz odłożył na stolik dużą reklamówkę i spojrzał na nich.
- Zuza zaraz będzie. Mamy się rozgrzewać – powiedział spokojnie, nieco
zdziwiony drążącymi go spojrzeniami.
- Zuza będzie – powtórzył Ziomek, poruszając brwiami.
- Mamy się rozgrzewać – dodał Kosa, wykonując ten sam gest i wyszczerzyli się
porozumiewawczo.
Kubiak lekko zacisnął zęby, wnikliwie obserwując Bąkiewicza. Szybko znalazł się
przy nim, dotrzymując mu tempa w biegu. O czym gadali nie wiedział nikt.
Rozmowa nie była jednak zbyt spokojną, o czym świadczyły zacięte miny obu
panów.
- Skończy się na rękoczynach. A tymczasem, drodzy widzowie, jest i ona! Jasna
gwiazda, która rozświetli nam drogę do zwycięstwa w el eśce. Zuzaaaaaaa Witkowskaaaaaaaa!
– powiedział i skierował kamerę w jej stronę.
Widząc, jak dyskretnie spuszcza głowę i stara się odwrócić od obiektywu, wyłączył
jednak nagrywanie i odłożył urządzenie na stół.
- Rozgrzewaj się – poprosiła spokojnie, a Ignaczak usiadł obok niej.
- Co jest? – spytał, bo jej zaczerwienione oczy nie wskazywały na żadne
pozytywne wydarzenia.
- Nic Krzysiek. Rozgrzewaj się, proszę – powtórzyła, a on pokiwał głową i
pobiegł na boisko.
Dała im jeszcze kwadrans, a później wstrzymała wszelkie ćwiczenia, zbierając
ich wokół siebie.
- Chciałabym dopracować taktykę Chłopcy. Spróbujemy najpierw rozegrać parę
akcji pierwszy skład na drugi, a później będę jeszcze zmieniać i testować –
zapowiedziała i stanęła przy linii pierwszego z boisk. – W pierwszym składzie
chciałabym zobaczyć najpierw Gumę, Igłę, Marcina i Piotrka. Na ataku Zbyszek, a
na przyjęcie Kuraś i Winiar. Na drugie zapraszam Ziomka, Pawła, Grześka i
Karola, atak Wlazły i Bąku z Kubiakiem. Na razie Na bok Rucy, Łomacz i Jarosz,
wchodzicie na zagrywkę, będę mówiła kiedy. Później będziemy zmieniać. Gramy –
powiedziała, podając piłkę do Kubiaka i odwróciła się, żeby tylko nie trafić na
jego spojrzenie.
Trening nie należał do łatwych. Podejmowanie decyzji tego
dnia, gdy czujesz, jak się marszczysz, ciało wiotczeje, cycki zaczynają opadać,
a do tego Twoje życie rodzinne właśnie przestało istnieć, jest cholernie
trudne. Przyznać trzeba jednak, ze stanęła na wysokości zadania. Gardini bardzo
jej pomagał. Wiedziała, ze gdyby nie ten facet, nigdy by tego nie przetrwała.
Ich wieczorne rozmowy dużo jej dawały. Napawał ją optymizmem i spokojem.
- Z dzisiejszych obserwacji wynika, że wieczorem w pierwszym
składzie zobaczymy Ziomka, Igłę, Możdżona i Piotrka, Mariusza, a na przyjęciu
Kurka i Kubiaka. Na rezerwie będą wtedy Guma, Grześ, Zbyszek, Bąku i Winiar. A
na trybunach zasiądziecie wy, Chłopcy. Chcę jednak, żebyście wiedzieli, że tutaj
nie ma nic na stałe. Nikt nie jest w pierwszy skład wmurowany. Liga Światowa
daje nam ten komfort, że obiecuję, że zagracie wszyscy, bez wyjątków. Wiecie
już jak grają Amerykanie, wczorajsze wieczorne spotkanie mam nadzieję nieco nam
rozjaśniło sytuację. Zobaczymy, na co postawią dziś. Na pewno trzeba się
nastawić na przyjęcie i szczelny blok, najlepiej aktywny. Pasywny z nimi nie
jest najlepszym rozwiązaniem, bo mają wtedy czas na ustawienie swojego, a Anderson
ostatnio murował w rosyjskiej, Bartek coś o tym wie – powiedziała, uśmiechając
się lekko.
- Czyli nadal Metju – roześmiał się Pit, a ona lekko zmrużyła oczy, patrząc na
niego złowrogo.
- Proszę się uspokoić – powiedziała i zaczęła się śmiać, słysząc swój oficjalny
ton. – A tak poza tym, to dziękuję za cukierki. Od kogokolwiek są.
- Pewnie od Matta – rzucił Kubiak z przekąsem, a Bartman uśmiechnął się lekko.
- Nie, bo karteczka w reklamówce po polsku. Częstujcie się – powiedziała jeszcze
i przeszła między nimi z pełnym workiem słodyczy. – Zasłużyliście sobie. Jestem
z was bardzo zadowolona. Jesteście świetnie przygotowani, Chłopcy. Musicie
tylko robić swoje i pamiętać, że gramy u siebie. A jaka jest nasza publiczność?
- Najlepsza na świecie – powiedział pewnie Winiar, a ona kiwnęła głową,
uśmiechając się do Niego lekko.
- A tak na przyszłość. Mieszanka Wedlowska jest pyszna, ale wolę Michałki. Papierki
mniej szeleszczą i nie trzeba się dzielić – powiedziała i zaczęła się śmiać,
patrząc na swoich chłopców.
Trening pozwolił jej się oderwać. Chociaż na chwilę zapomnieć o życiu, które
chwilowo waliło jej się na głowę. A do tego on… Rozmowa podziałała jak terapia.
Mogła się wypłakać i wygadać, a on słuchał i co jakiś czas dodawał coś od
siebie. Jak dobrze było mieć w swojej ekipie kogoś tak ciepłego i przychylnego,
kto podejdzie do Ciebie tak czysto po przyjacielsku, bez żadnych uprzedzeń.
Czysto po przyjacielsku nie oznacza chyba jednak z drugiej
strony dziwnego ciepła, gdy trzymasz ją w ramionach. Usiadł na ławce w szatni i
popatrzył na Winiara, który dziwnie się uśmiechał, klepiąc właśnie smsa.
- Co się szczerzysz? – spytał, trącając go łokciem.
- Nie Twój interes – rzucił przyjmujący, uśmiechając się szeroko do kolegi z drużyny i wstał, owijając się
ręcznikiem w pasie.
- To co misiu-pysiu? Prysznic? – spytał Kurek, wisząc przez ramię Jarosza.
- A iiidź! – mruknął Kuba i wytarł się zniesmaczony, patrząc na Ziomka.
- Bartuś, zaczekaj! – rzucił rozgrywający, łapiąc kumpla pod rękę i wszedł
razem z nim do łazienki.
- Tylko po mydło się nie schylaj! – krzyknął za nim Winiar i wśród śmiechu
kolegów wyszedł z szatni na korytarz, odbierając telefon.
- Po meczu. Tak. Myślę, że koło dwudziestej pierwszej. Hotelowa kręgielnia, ale
na pewno wystarczy czekać pod budynkiem, pali papierosy więc razem wyjdą. Ale
jasne, będzie materiał jak nic! – powiedział pewien i widząc nadchodzącą
dziewczynę, szybko odłożył słuchawkę.
- To jakaś taktyka? Masz zamiar rozproszyć rywala golizną? – zaśmiała się Zuza,
a on uśmiechnął się do niej.
Jak słodka była, gdy nieświadoma jutrzejszych nagłówków, starała się nawiązać z
nim kontakt! Tryumfował, próbując uśpić jej i tak nikłą czujność. Bo przecież
jak inteligencja znikoma, to i intuicji brak.
- Mam nadzieję, że Ciebie za bardzo nie rozproszę, bo nam się przydasz –
powiedział poruszając brwiami i przepuścił ją w drzwiach do szatni.
- Nie patrzę – rzuciła, zasłaniając oczy dłonią i obserwując ich bacznie między
palcami. – Chłopcy, tak jak mówiłam, na szesnastą jesteśmy już na hali, więc
piętnasta trzydzieści zbiórka pod autobusem. Wszyscy, obowiązkowo. Oczywiście
zwarci i gotowi do meczu, tego chyba nie muszę przypominać – powiedziała, lekko
się uśmiechając, a oni grzecznie pokiwali głowami, stając przed nią półnago.
- Kocham tę robotę – rzuciła jeszcze tylko, obserwują męskie, umięśnione ciałka
i zaczęła się śmiać, wychodząc szybko z przepełnionego testosteronem pomieszczenia.
_________________________________
Tadaaam!
Jako świeżo upieczona siedemnastolatka mogę Was obdarować kolejnym rozdziałem. Czytać i mówić, co sądzicie. Konstruktywna krytyka mile widziana, bo weny brak, a może wy mnie jakoś natchniecie.
Jeszcze milej widziane pomysły na ciąg dalszy.
Kreatywność jest teraz w cenie, Dziewczęta.
Odpowiadając na Wasze komentarze:
1) więcej siatkarzy - oczywiście, zawsze chętnie! Prawdą jest, że skupiłam się na kilku wybranych, ale postaram się to zmienić.
2) telenoweli chciałam uniknąć, zaczynając to opowiadanie, ale wygląda na to, że inaczej nie umiem - zawsze musi mi wyjść romansidło, zawsze. A chciałabym się tego oduczyć. Jeśli ktoś prowadzi jakieś warsztaty z pisania nieprzesłodzonych, niemiłosnych historii, to ja bardzo chętnie.
3) spowodowanie nienawiści do Winiara nie jest moim celem, chociaż sama średnio za nim przepadam, to nie chcę nikogo nastawiać przeciw niemu, tylko żartowałam :P.
4) przepraszam, że tak Was zaniedbuję, ale wena przychodzi do mnie falami. W tej chwili odpływ. Dlatego liczę na pomysłowe wsparcie ^^.
A tak bardziej poza. Znacie jakieś piosenki o siedemnastolatkach? Będąc szesnastką, miałam swoją ukochaną Muzykę Końca Lata i ich "16 skończy w czerwcu", a teraz...
I jeszcze, a co mi szkodzi, ask autorki - MsPretensja. Serdecznie zapraszam :D.
A.