niedziela, 6 stycznia 2013

10. Ciało i rozum w permanentnej niezgodzie.


Nadal była nieco oszołomiona. Jej zielone oczy dziwnie krążyły po sali pełnej siatkarzy.
- Dzisiaj, moi drodzy, macie wolne. Jutro rano, o dziewiątej mamy siłownię, o dwunastej taktykę, czternasta obiad, a o szesnastej jedziemy na halę. Obejrzymy mecz Kanady z Brazylią i zagramy swój. Liczę na pełne zaangażowanie. Spotkanie ze Stanami może być naprawdę istotne. Z resztą, w Lidze każde spotkanie będzie ważne.
- Nie tak ważne, jak jej spotkania z Andersonem – rzucił Winiarski do Wlazłego, a Mariusz spojrzał na Niego zdziwiony.
- Jeśli szukasz kogokolwiek, kto ma ochotę ją krytykować, to nie tutaj. Przecież wiesz – powiedział atakujący do przyjaciela, a Winiar zacisnął zęby.
Ona, ignorując szmer dochodzący z drugiego rzędu, dokończyła wypowiedź i uśmiechnęła się do chłopaków.
- Pamiętajcie – Naszym celem jest wygranie wszystkich spotkań w grupie, bo Brazylia będzie mocno naciskała – podkreśliła na koniec i otworzyła drzwi. – Do wieczora.
Siatkarze szybko się z nią pożegnali i zniknęli. Jeden z Nich wolał jednak zostać. Propozycja, jaką miał zamiar jej złożyć w zasadzie nie przechodziła mu przez gardło. Zuza spojrzała w górę, szukając w jego oczach jakiejś wskazówki.
- Masz ochotę na spacer? – wydukał wreszcie Kubiak, a ona spojrzała na niego wielkimi oczami.
- Jasne – odparła podświadomie, nie wiedząc właściwie dlaczego się zgadza.
Chłopak niewiele myśląc zaoferował jej swoje ramię. Minęła go jednak, zerkając w stronę schodów.
- Wezmę tylko telefon i okulary, zaraz wrócę – powiedziała niespokojnie i pognała na górę.
- Słuchaj, myślę, że ona się cieszy z takiego obrotu sprawy – stwierdził Zbyszek, który nagle znalazł się przy przyjacielu.
- Ja tam nie wiem.
- Stary. Trzymaj łapy przy sobie i jakoś to będzie. Ja wiem, że w takich chwilach, to rozum nie zawsze zgadza się z ciałem, bo sukienka krótka, ale wytrzymaj. Jak dobrze pójdzie, to nie będziesz długo czekał. 
- Bartman. Spierdalaj, dziękuję bardzo – powiedział zwyczajowo i pokręcił głową, widząc schodzącą po schodach Zuzę.
- Błyskotka – rzucił Zbyszek z szerokim uśmiechem i uszczypnął ją w pośladek, gdy tylko zjawiła się obok.
- Łapska – warknęła mało uprzejmie.
- Nie bądź taka oporna, lecisz na mnie jak wszystkie – stwierdził atakujący i poruszył brwiami, znikając jednak szybko z pola widzenia.

Spacer był dość długi. Chodzili wokół stawu znajdującego się w centrum parku. Rozmowa na początku niezbyt się kleiła. Szybko jednak złapali wspólny język. Przez moment było nawet jak kiedyś.
- Wolałam, jak śpiewałeś o baranku.
- Niee! Nie zmusisz mnie do tego. Nie w miejscu publicznym – zaśmiał się, siadając na schodach, prowadzących do wody.
- Boję się tu z Tobą siedzieć. Miewasz głupie pomysły – powiedziała szczerze, patrząc na niego zza ciemnych okularów.
- Nie wrzucę Cię. Siadaj – powiedział, lekko się uśmiechając i zrobił jej więcej miejsca. – Zmieścisz swoją wielką dupę?
- Zawsze wiedziałam, że masz mnie za grubą.
- Zawsze lubiłem Twoje okazałe pośladki – powiedział poruszając brwiami. – Klepać – dodał szybko, powodując, że jej blada twarz pokryła się rumieńcem.
Zaśmiał się, obserwując ją uważnie.
- No zaśpiewaj – zaczęła naciskać.
- Zuza.
- Proszę – powiedziała tak słodko, ze nie był w stanie jej odmówić.
- Jak dobrze być barankiem – zaczął niepewnie.
Widząc jednak aprobatę dziewczyny i jej uśmiech, kontynuował wiele śmielej. Jak bardzo lubił sprawiać jej przyjemność. Za uśmiech na jej twarzy był w stanie oddać wszystko.
- I wstawać wczesnym rankiem. Wybiegać na polankę i śpiewać sobiee tak! Bee, beee, beeee, kopytka niosą mniee! – wyśpiewał głośno becząc.
Śmiała się głośno, widząc miny przechodniów i słysząc jego głos w ulubionej piosence.
- A może coś jeszcze? – powiedziała, gdy wreszcie się uspokoiła.
- Nie ma mowy. Nie! Nie namówisz mnie – dodawał szybko, widząc jej błagalne spojrzenie.
- No dooobra – powiedziała, bawiąc się brzegiem sukienki jak mała, obrażona dziewczynka.
Nie mógł pozostać obojętny. Nigdy nie pozostawał. Nachylił się nad jej uchem i zaczął cicho nucić.
- Lubiła tańczyć. Pełna radości tak, ciągle goniła wiaatr.
Uśmiechnęła się pod nosem, czując jak opiera się za nią, obejmując ją nieznacznie ramieniem. Przymknęła powoli oczy.
- Zuziu, wiesz czym jest miłość? – zapytał nagle, a ona otworzyła oczy.
No czym. Czym właściwie ona jest. Tak nieuchwytna i abstrakcyjna, niekonkretna. Inna dla każdego.
- Sama nie wiem, czy wiem. Kiedyś myślałam, że tak, ale teraz… – powiedziała cicho i spojrzała w niebo.
- Aaa – mruknął tylko i spojrzał przed siebie.
- Wydaje mi się, że miłość to pomoc. Bezinteresowne wyciąganie ręki i docenienie tej wyciągniętej. Korzystanie ze wsparcia, które daje nam druga osoba. Wierność, cierpliwość i wzajemna akceptacja. Przyjmowanie drugiej osoby ze wszystkimi zaletami i Adami, z całym dobrodziejstwem inwentarza. Ale co ja tam mogę wiedzieć…
- Czyli ja Cię kocham – powiedział nagle Kubiak, po krótkiej chwili milczenia.
Popatrzyła na niego zdziwiona.
- Michał – szepnęła cicho, a chłopak spuścił wzrok.
- Jest późno, zaraz obiad. Musimy chyba wracać – powiedział nerwowo i podniósł się z ziemi, otrzepując spodnie.
- Chyba tak – przyznała, wstając przy nim i kierując się w milczeniu w stronę ośrodka.

- A gdzie nasz gwiazda? – spytał złośliwie Michał, wchodząc do pokoju Kurka.
- W dupie. Nie bądź złośliwy – rzucił Bąkiewicz, stając w obronie pani trener.
- Kolejny zakochany. Co ona ma takiego, że wszystkich Was owinęła wokół palca? Jesteście tacy naiwni – zaśmiał się teatralnie Winiar, a Bartek wyłączył grę, zerkając na niego.
- Czemu jesteś taki cięty.
- Bo lubię – odpowiedział szybko Winiar i poczochrał włosy Bartka. – Milcz Bambino, kiedy dorośli rozmawiają – dodał, siadając przy nim.
- Partyjka? – spytał Bąku, tasując karty.
- Zawsze – odparł miło Winiarski i klepnął Bartka w ramię. – Żartowałem. Trochę luzu.
- Ja jestem luźny. Bardzo luźny. Jestem taki luźny – chcąc zademonstrować, wstał z łóżka i zaczął biegać po pokoju, wymachując łapami.
Chłopcy zaczęli się śmiać, a Jarosz, na swoje nieszczęście, wchodząc do pokoju i gadając z żoną przez telefon, nie zauważył podrygów przyjaciela. Zmasakrowany długimi, silnymi kończynami upuścił telefon i skrzywił się koszmarnie.
- Nosz kurwa mać, Kurek, do jasnej anieli, czy Ty jesteś chory?! – zapytał wściekły i podniósł komórkę z ziemi.
- Winiar mi zarzuca, że sztywny, Ty że chory. Walcie się wszyscy – powiedział obrażony przyjmujący i wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami.
Na korytarzu wpadł na Zuzię, która właśnie wróciła. Uśmiechnięta dziewczyna zrobiła na nim dobre wrażenie. W ogóle, wydawała mu się być całkiem w porządku. Nie rozumiał antypatii kumpla, a tym bardziej ich nie podzielał.
- Mała, idziemy na obiad?
- Tylko zmienię buty, bo mnie obtarły – powiedziała, wchodząc razem z Kurkiem do swojego królestwa.
- Nasza Kruszyna numer dwa, czyli Pani Trener. Uśmiechnij się proszę – powiedział Krzyś, wchodząc z kamerą do pokoju.
Wyszczerzyła się do niego ciepło, zakładając na stopy wygodne baleriny.
- Najczystszy pokój – rzucił Bartek, śmiejąc się.
- A u Bąkiewicza byłeś? – spytała zdziwiona, podważając jego zdanie.
- A Ty często tam bywasz? – zapytał Krzysiek, trącając ją palcem w bok i poruszając brwiami.
- Igła – warknęła tylko, kręcąc lekko głową i w doborowym towarzystwie dotarła do restauracji.

Wspólne posiłki z reprezentacją Polski okazały się być dla niego nie lada wyzwaniem. Długie spojrzenia posyłane w jej kierunku nie umknęły jednak uwadze Russella,  który głośno się roześmiał.
- Stygnie Ci zupa – zauważył, a Matt spojrzał w talerz, przenosząc szybko wzrok na roześmianego Holmesa.
- Zajmij się swoją – odparł nieco urażony i wbił oczy już wyłącznie w łyżkę, starając się nie rozpraszać.

Pogrążona w myślach o Kubiaku i nagłym przypływie szczerości, obserwowała cały czas amerykańskiego przyjmującego. Ideał, który siedział właśnie w drugim kącie sali, całkowicie zaprzątnął jej myśli, szybko wypychając z nich byłego kochanka.
- I co tam Mała? Smakuje? – spytał Krzysiek, który krążył właśnie po stołówce.
Pod wrażeniem słów wypowiedzianych przez libero tuż przy uchu, upuściła łyżkę prosto w barszcz, zachlapując przy tym zarówno swoją sukienkę, jak i białą koszulkę Gardiniego.
- Przepraszam – powiedziała szybko i zaczęła wycierać współpracownika.
Ignaczak, uwieczniając wszystko na taśmie, śmiał się głośno.
- Coo? Aj dżast METJU? – zapytał, akcentując ostatni wyraz.
Siatkarze zaczęli się głośno śmiać. Ona też, nie mogąc się powstrzymać od takiej reakcji, spuściła wzrok i roześmiała się, czując jak rumienią się jej policzki. Kolejny raz dziś.
- Metju Anderson. End dis is krejzii! – dodał jeszcze Igła i poklepał ją po ramieniu, podchodząc do Łomacza.

_____________________________________

Nie będzie marudzenia, że za długo musiałyście czekać? :D
W przypływie weny. Wątpię, żeby to stało się normą.
Buziaczek.
A.

27 komentarzy:

  1. Igła to jest po prostu klasa sama w sobie :) Mam jednak cały czas nadzieję, że to inny Michał zawładnie jej sercem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jak masz mieć taką wenę to mogę czekać nawet miesiąc <3
    robi się telenowela :D ale jak siatkarska to jestem w 7heaven ;)
    pozdrawiam i życzę mnóstwa weny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdzaił:) wiedziałam, że Kubiak wciąż ją kocha ;) ale uwzieli się z tym Mattem :p :D a Winiar mnie wkurza... Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział na: http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Nikt nie będzie narzekał :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, super ;3 Mam nadzieje, że jednak Kubiak będzie z naszą Zuzanną :D Dodawaj częściej rozdziały, bo świetnie piszesz i kocham twoje opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No takiego przypływu szczerości ze strony Kubiaka to ja się nie spodziewałam! No proszę to nam się porobiło. Bo na dobrą sprawę mamy trzech zakochanych facetów w Zuzie - Kubiaka, Bąka i Andersona. Pytanie tylko czy "wspaniałomyślny" Winiarski czegoś nie wykombinuje?

    Po proszę dzisiaj też o przypływ weny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam tylko nadzieję, że niecne plany Winiara nie wypalą. A tekstami Igły You mejd maj dej!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki obie znienawidziłam Winiara! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Cel osiągnięty! :P

      Usuń
    2. Nie spodziewałam się tego z twojej strony. :D

      Usuń
  9. Super! szczerze to mogła by być też z Kubiakiem ;)
    Czemu robisz z Winiara takiego złego ?! ; )
    (w rzeczywistości to jeden z milszych siatkarzy )

    OdpowiedzUsuń
  10. nie lubisz go ? czy po prostu tak wybrałaś, że to on będzie tym złym ?

    OdpowiedzUsuń
  11. rozdział świetny i już z niecierpliwością czekam na następny . ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dalej nie mogę się przyzwyczaić, że Winiar to ten zły xd
    Mam nadzieję, że mu przejdzie ;p
    Fajnie, że Matt się pokazał <3
    Ale jak mogę prosić to napisz też o innych polskich siatkarzach np. Ziomku :D /D..

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetne :D
    Foch Kurka i teksty Igły po prostu kocham ; ]

    Zapraszam do mnie siatkowka-nas-laczy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. No weź,Winiar nie jest taki zły,no :3


    zapraszam do siebie
    maybevolleylove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. uwielbiam Twoje opowiadanie. jednakże po dzisiejszym tj. wczorajszym meczu Skry z JSW mam lekki uraz do Dzika, to tutaj... po prostu go uwielbiam, tą jego zazdrość, a Winiar jako zły charakter? tego jeszcze nie grali! Bąku w reprezentacji, jest uciśnieniem moich marzeń !
    zapraszam do siebie, i proszę powiadamiaj mnie o nowościach!
    http://chwile-ulotne-jak-ulotki.blogspot.com/ pozdrawiam, Nawiedzona Wiedźma :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Wciągnęło mnie Twoje opowiadanie, chociaż nie umiem się przyzwyczaić do Michała "Złego" Winiarskiego! Za to Michał "Zazdrosny" Kubiak idealnie mi tutaj leży :D No i Michał "To tylko szefowa" Bąkiewicz jest uroczy. ^^ Piosenka w wykonaniu Ignaczaka rządzi i wybitnie mi pasuje do charakteru Igły. Bardzo lubię codzienne posty, możesz kontynuować tą tradycję! :D
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. No to ostro... Kubiak po prostu zaskoczył nie tylko Zuzę ;) Jestem pod wrażeniem, że się przyznał i bawi mnie ta jego zazdrość o Matta :D najbardziej dowalił Igła :D haha i w ogóle przeróbka Call me maybe ;p nieładnie tak żartować z trenerki.
    I wcale mi się nie podobają chore myśli Winiara. Tak bardzo mu zależy, żeby rozwalić drużynę, ciekawe kto ich będzie trenował w środku sezonu!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Kurek ma focha, a najlepszy Igła. Winiar nie ogarnia chyba konsekwencji swojego czynu.

    OdpowiedzUsuń
  19. suer opowiadanie. Trafiłam tu przypadkiem i na pewno będę wpadać regularnie :) jednocześnie zapraszam na nowe opowiadanie: http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Meeeeeeetju! Igła to Igła - słoneczko kochane :D a Winiarowi lepiej żeby się odmieniło, bo z tego nic dobrego nie wyniknie :)

    skrzynka-osobowosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. to jest z każdym rozdziałem piękniejsze . <3

    ///http://naturalnaniedotykalnanieprzewidywalna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń