niedziela, 6 stycznia 2013

9. Dziś jest tylko jedna taka szansa na sto.


Dni mijały szybko, a godziny treningów przeciekały niczym przez palce. Pierwszy mecz z Amerykanami nie miał należeć do łatwych. Zabawa zaczęła się jednak już w momencie, gdy rywale dotarli do hotelu w Łodzi. Od chwili przekroczenia progu, Matt zaczął się nerwowo rozglądać.
- Może dyskretniej? – spytał po angielsku Holmes i zaczął się śmiać, klepiąc kumpla p plecach.
- Alekno kazał znaleźć żonę, więc szuka – odparł Lotman i poklepał młodszego kolegę po plecach.
- Szukam kumpla. Graliśmy razem, a on jest z Polski i gra w reprezentacji.
- I nawet ze mną w klubie – zauważył Holmes i zaśmiał się, widząc kompletną dezorientację i rozbicie Andresona.
Kubiak wypadł właśnie zza rogu i z radosnym okrzykiem powitał dawnego przyjaciela. Gdy dotarł do Stanów, to właśnie Matt wspierał go najbardziej. Z racji wspólnych lekcji i gry w jednej drużynie bardzo zbliżyli się do siebie. Teraz kontakt nieco się rozluźnił, ze względu na odległość dzielącą ich i kariery, które toczyły się zupełnie odmiennymi drogami. Jeśli jednak mieli okazję, bardzo chętnie spędzali ze sobą mnóstwo czasu, popijając piwo i grając w wyścigi, jak za dawnych lat.
- Stary – zaśmiał się Kubiak, klepiąc Matta po plecach i spojrzał na jego bagaże. – To idziemy na miasto?
- Na razie, to ja idę do łóżka – odparł zmęczony podróżą Amerykanin, uśmiechając się do dawno niewidzianego przyjaciela.
- Sam? – roześmiał się Michał, nie uzyskując jednak odpowiedzi.
Matt patrzył gdzieś daleko przed siebie, wyraźnie zafascynowany obiektem swojego spojrzenia. Przechodziła właśnie korytarzem w zwiewnej sukience, ze słodkim, malinowym uśmiechem na twarzy, a rzucając okiem to tu, to tam, nie zauważyła nawet, że przeciwnicy dotarli wreszcie na miejsce.
- Z nią – stwierdził cicho Amerykanin, obserwując ją bez przerwy, a Kubiak podążył za jego spojrzeniem.
Zaciśnięte szczęki Polaka świadczyły tylko o frustracji, jaką wywołała uwaga przykuta przez dziewczynę. Matt spoglądał na nią dziwnie oczarowany, a Michał czuł narastającą złość. Dlaczego? Przecież wcale jej już nie kochał. Jego obojętność przybrała jednak właśnie bardzo dziwną postać syndromu psa ogrodnika.
- To nasza trenerka – powiedział takim tonem, jakby miało to zniechęcić Amerykanina, swoim nienagannym angielskim.
- Śliczna – odparł Matt, bardziej chyba jednak do siebie.
- To jest Zuza. Moja była dziewczyna.
- Okej. Zostawiam – powiedział Anderson nieco zawiedziony i ostatni raz spojrzał za kobietą, która po raz kolejny przemknęła długim holem, dopadając tym razem ich trenera.

- Dzień dobry. Witamy w Polsce – powiedziała radośnie, całując oba policzki trenera Amerykanów.
Knipe uśmiechnął się ciepło i objął ją ramieniem, przyglądając jej się uważnie.
- Piękna następczyni. Alan Knipe, miło mi.
- Mnie również, Zuzanna Rakowska.
Uroczy uśmiech brunetki zrobił bardzo pozytywne wrażenie na mężczyźnie. Była czarująca, ale czy nadawała się na trenera? Teraz w ogóle się nad tym nie zastanawiał. Dziewczyna poprawiła nerwowo włosy i spojrzała w stronę hotelowej restauracji.
- Obiad jest o trzeciej, więc macie jeszcze dużo czasu, aby odpocząć – powiedziała dość płynnie, chociaż sprawniej posługiwała się chyba rosyjskim.
- Dziękuję – odpowiedział mężczyzna obdarzając ją kolejnym uśmiechem.
- Życzę udanego pobytu.
- Zwycięskiego – poprawił ją Knipe, a ona roześmiała się w głos.
- Nie. Raczej nie – odparła ciepło i zniknęła w hotelowej windzie, uciekając z pola widzenia przystojnego bruneta.

Siedział właśnie na łóżku, gdy weszła do jego pokoju. Uśmiech mimowolnie pojawił się na jego twarzy. Była taka pocieszna, gdy kolejny raz potykała się o próg i klęła siarczyście, zerkając wreszcie w jego czekoladowe oczy.
- Co czytasz? – spytała, siadając na brzegu materaca.
- Gazetę – odpowiedział z szerokim uśmiechem.
- Konkretniej?
- Ciekawą gazetę – zaśmiał się, drocząc się z nią.
- Bąkiewicz – warknęła tylko i usiadła wygodnie obok niego, patrząc w drobne literki.
Przez ostatnie tygodnie spędzili ze sobą dużo czasu. Zdecydowanie się do siebie zbliżyli. Z resztą, jak wszyscy koledzy, poznawał ją coraz lepiej i dostrzegał coraz więcej zalet posiadania szefowej, a nie szefa. Zuza była bardzo elastyczna. Trzymała dyscyplinę, często chodząc jednak na ustępstwa dla dobra swoich kochanych chłopców. Poza tym była bardzo zabawna i dbała o to, żeby wyglądali jak ludzie. Najważniejszym był jednak jej profesjonalizm. Gdy zaczynała pracę, nikt z nich nie spodziewał się, że jest w tym aż tak dobra. A ona każdego dnia udowadniała, że nauki pobierane u Andrei nie poszły na marne. Piątkowy mecz z Amerykanami miał być ostatecznym sprawdzianem, czy nowa gwiazda, bo bez wątpienia nią właśnie była, o czym świadczyło chociażby wielkie zainteresowanie mediów, daje sobie radę na tak odpowiedzialnym stanowisku.
Wracając jednak do szumu, jaki się wokół niej zrobił. Wydaje się, że głównym tematem dotyczącym Zuzy były podejrzenia kolejnych romansów. Ja i chłopaków jedynie to bawiło, prezes Przedpełski, zaniepokojony jednak takimi doniesieniami, szybko skontrolował sytuację w drużynie narodowej. Chłopcy zachwycali się nią w wywiadach i na facebooku, a redaktorki Ciach szczerze nienawidziły, obsmarowując ją i podkreślając brak sympatii przy każdej nadarzającej się okazji.
Pozostańmy przy Bąkiewiczu. Siedząc obok niej, uśmiechał się bez przerwy i złośliwie przywracał strony, gdy tylko zainteresowała się jakimś fragmentem tekstu.
- Michał – mruknęła obrażona i zmarszczyła brwi, wywołując tym śmiech bruneta.
- Będziesz brzydka i pomarszczona, jeśli nie przestaniesz – ostrzegł.
- Tak jak Ty – powiedziała ze współczuciem w głosie, a on spojrzał na nią zdziwiony.
- Ty mała Wredoto! – odparł oburzony.
Radosny śmiech rozniósł się po korytarzu, bo właśnie wyszła z pokoju czekoladowookiego, uciekając przed poduszką lecącą w swoją stronę. Przez nieuwagę wpadła jednak na kogoś, a odbijając się od silnego torsu wylądowała na twardej ścianie. Poczuła jednak mocny uścisk na nadgarstku, który w ostatniej chwili uratował ją przed bolesnym runięciem na ziemię.
- Przepraszam – usłyszała przerażony, amerykański akcent.
Powoli unosząc głowę, odzyskała równowagę i zamilkła, przyglądając się wybawcy. Jeden z cudów świata właśnie stał przed nią, uparcie trzymają dłonie na nadgarstkach. Matt Anderson we własnej osobie uratował właśnie jej niewiele warte, marne życie i uśmiechnął się tak, że znów straciła równowagę. Jego idealnie białe ząbki błysnęły jej po oczach, a spojrzenie wbite w nią wywołało nagłą potrzebę obejrzenia własnych butów.
- To ja przepraszam – powiedziała po polsku.
Chłopak uśmiechnął się tylko, kompletnie nic nie rozumiejąc. Ona za to szybko złapała brak reakcji.
- Przepraszam – powtórzyła po angielsku i delikatnie wysunęła ręce z jego silnych uścisków.
Sytuacja mogłaby w gruncie rzeczy uchodzić nawet za odrobinę romantyczną, gdyby nie fakt, iż cały wypadek obserwowały trzecie baczne, męskie, nieźle teraz zdenerwowane spojrzenia. Pierwsze z nich należało do Michała „Nie zależy mi” Kubiaka, a drugie, do gnijącego na łóżku Michała „To tylko szefowa” Bąkiewicza. Trzecie jednak było chyba najgroźniejsze. Michał „To doskonała sytuacja, żeby Cię udupić” Winiarski, planował właśnie jak obrócić to przeciwko Zuzie. Najlepszym sposobem wydawało się przecież rozkochanie ich w sobie do szaleństwa, przegranie meczu z Amerykanami i udowodnienie całemu światu, ze dziewczyna jest zdrajczynią. Amerykańskim szpiegiem w polskiej ekipie. Przyjmujący zaśmiał się tylko, myśląc o swym szatańskim planie i zniknął niezauważony przez parę, która wciąż stała na korytarzu, milcząc.


______________________________________

Nocą lepiej się tworzy. Mimo narzekań Bartków na stukanie w klawiaturę.
Do następnego. 

A.

10 komentarzy:

  1. A już myślałam, że Winiarskiemu przeszła ta cała "nagonka " na swoją Panią trener,ale widzę , że nic bardziej mylnego... Anderson zdecydowanie należy do osób przystojnych,jednak myślę, że jej serce już skradł ktoś inny...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O Panie Winiarski, co Pan najlepszego wyrabia?! Byłam już święcie przekonana, że minęło mu te jego chore uprzedzenia, a tu proszę... myliłam się. A Kubiak też nie wiadomo czego chce. Najnormalniejszym Michałem jest oczywiście Bąku i mam nadzieję, że pomiędzy nim a Zuzą zrodzi się jakieś większe uczucie, nawet podejrzewam, że już co nie co kiełkuje. Do następnego, moja Droga :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Noc ma jakąś magię pomagającą w pisaniu - coś na ten temat wiem :) oj, Winiar, Winiar...
    Mam nadzieję, że Zuza da mu nieźle w kość...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nawet nie wiesz jak bardzo kocham Twoje opowiadanie. Za każdym razem jak dodajesz rozdział, to czuję coś w rodzaju 'motylków w brzuchu'. Twój styl pisania jest niesamowity. Świetne pomysły.
    Co do rozdziału - jak zwykle super. Nie umiem opisać, dobrać słów żeby go opisać. Powiem tyle: oby tak dalej!
    Zamierzam sama w końcu wziąć się za opowiadanie. Mam nadzieję, że będzie mi szło tak dobrze jak Tobie, choć wiadomo, że Ciebie nie przebiję.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu tak rzadko :C ? Winiarski grabisz sobie. Myślałam, że miedzy nimi wszystko jest ok,a tu proszę. Bąkiewicz jak zwykle radosny, a i Zuzannie się to udziela. Kubiak jak zwykle zazdrosny, jak to na zakochanego faceta przystało. Mam nikłą jednak nadzieje, że Zuza z Kubiakiem będą razem gdzieś w połowie opowiadania, a Winiar w końcu polubi panią trener :)No to do następnego, ale mam nadzieje, że pojawi się szybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciacha.net <3
    Kubiak, Bąku, Matt - kto jeszcze?
    Winiarski, Ty moja gnido, lepiej nic nie kombinuj!

    OdpowiedzUsuń
  7. Super ! tylko szkoda, że na tego złego wybrałas Winiara, bo to mój ulubiony siatkarz ; )

    OdpowiedzUsuń
  8. Zlituj się z tym Winiarem.. Aż mnie coś boli w środku, jak robisz z niego takiego gbura.. ;/
    Amerykańskie ciacho wkracza do akcji? :D
    W nocy piszę się najlepiej. Coś o tym wiem. xD
    Pozdrawiam!;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział :D Ciacha net <3
    A te opisy rozwalają:
    Michał "Nie zależy mi" Kubiak, Michał "To tylko szefowa" Bąkiewicz i Michał "To doskonała sytuacja, żeby Cię udupić" Winiarski - po prostu leżę :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nieeeeee, Zły Winiarze, nieeeeee! xD

    /// http://naturalnaniedotykalnanieprzewidywalna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń