- Jest naprawdę dobrze, ale nie wypuszczajcie tego z rąk.
Kończymy to w tym secie – powiedziała pewnie, wyciągając dłoń.
Ostatni okrzyk i powrót na boisko. Spojrzała na tablicę wyników i poprawiła krótką, czerwono-czarną sukienkę. Wszystko układało się po ich myśli. Poza pierwszym przegranym niestety setem, chłopcy dzielnie gromili rywali. Debiut miał być więc w pełni udany. Popatrzyła przez chwilę na drugą stronę siatki. Matt spojrzał na nią i odwrócił wzrok, uśmiechając się pod nosem. Nie był to pierwszy raz, gdy ich spojrzenia przypadkiem się spotkały. Za każdym razem uciekał zostawiając nutkę niedosytu. Nie miała pojęcia, co w nim jest takiego. Tak elektryzującego, słodkiego. Nieco intrygującego.
- Nie było bloku! – powiedział Anderson do sędziego, a ona podeszła bliżej.
- Przecież prawie wyłamało Ci ręce! – odpowiedziała po angielsku z nieco polskim wciąż akcentem i popatrzyła mu w oczy. Uśmiechnął się zawadiacko i pokręcił głową.
- Nieprawda! – roześmiał się ciepło, a ona pogroziła mu palcem.
- Kłamiesz – powiedziała pewna.
- Dobra, dotknąłem – przyznał szeptem, trapiony jej spojrzeniem i pokręcił głową.
- Proszę wracać na swoje miejsca – powiedział sędzia, rozdzielając ich.
Zaśmiała się i cofnęła się kilka kroków, uśmiechając się do swojej drużyny. Sędzia decyzji nie zmienił. Punkt dla Polski wywołał u Andersona kpiący śmiech, który ukryć miał jego poprzednie kłamstwo.
- Co Ci powiedział? - spytał Ziomek na przerwie technicznej. 16 punktów po stronie Polski było dużą zaliczką w czwartym secie.
- Spytał czy się z nim umówię – zażartowała, a Kubiak popatrzył na nią, unosząc brew z powątpiewaniem. – Słonka, doprowadźcie to już do końca. Niewiele czasu potrzebujemy, żeby rozstrzygnąć to na swoją korzyść. Grajcie środkiem, oni dzisiaj nie mogą tego odczytać. Wracamy – powiedziała pewnie i uśmiechnęła się ciepło.
Potrafiła ich zmobilizować paroma prostymi słowami. Skąd wzięła ten dar przekonywania? Tego nie wiedzieli. Ale działało. I to było w tej chwili najważniejsze. Skuteczność jej metod zaprocentowała na boisku, bo chwilę później cieszyli się już z wygranego meczu. Z dumą klaskała w dłonie dziękując im za całą pracę, którą dziś wykonali.
- Gratuluję Panowie. Świetny mecz. Dzisiaj kręgle, jutro wolne, pojutrze kolejny mecz, więc dzisiaj się odprężamy, a później zbieramy siły – zapowiedziała, stojąc w szatni. Siedzieli nieco zmęczeni na ławkach wokół niej.
- Kręglujemy z Metju? – zapytał Kurek, poruszając brwiami, a Kubiak wstał zamaszyście i wpadł pod prysznic, żeby już tego nie słuchać.
Gorące strużki ukoiły jego zmęczone ciało. Stał długo wśród pary i wody, starając się nie myśleć o tym, jak bardzo chciałby dotknąć jej bladych warg. Chyba nigdy wcześniej nie czuł takiego strachu, że kto inny mógłby to zrobić. Chciał być tym jedynym. Dopiero teraz zaczęło docierać do niego, jak wiele stracił przez swoją szczeniacką głupotę i jak bardzo żałuje tego, co lata temu odebrało mu ją na zawsze.
- Nie mam pojęcia. Chyba przyjdą – powiedziała, siadając na ławce między Bartmanem a Nowakowskim.
- Ale się w Ciebie wgapiał chwilami – powiedział Zibi, trącając ją w bok.
- Przestań, przecież ja Matta dopiero dzisiaj poznałam! Tworzycie jakieś historie, romanse. To idiotyzm – powiedziała, śmiejąc się.
- Nie Matt, tylko Kubiak – powiedział Ignaczak, kiwając głową z szerokim uśmiechem i przewiesił sobie ręcznik na szyi idąc pod prysznic.
- Widzimy się w autokarze – ucięła krótko, nie mając zamiaru dłużej słuchać tych bredni.
Ostatni okrzyk i powrót na boisko. Spojrzała na tablicę wyników i poprawiła krótką, czerwono-czarną sukienkę. Wszystko układało się po ich myśli. Poza pierwszym przegranym niestety setem, chłopcy dzielnie gromili rywali. Debiut miał być więc w pełni udany. Popatrzyła przez chwilę na drugą stronę siatki. Matt spojrzał na nią i odwrócił wzrok, uśmiechając się pod nosem. Nie był to pierwszy raz, gdy ich spojrzenia przypadkiem się spotkały. Za każdym razem uciekał zostawiając nutkę niedosytu. Nie miała pojęcia, co w nim jest takiego. Tak elektryzującego, słodkiego. Nieco intrygującego.
- Nie było bloku! – powiedział Anderson do sędziego, a ona podeszła bliżej.
- Przecież prawie wyłamało Ci ręce! – odpowiedziała po angielsku z nieco polskim wciąż akcentem i popatrzyła mu w oczy. Uśmiechnął się zawadiacko i pokręcił głową.
- Nieprawda! – roześmiał się ciepło, a ona pogroziła mu palcem.
- Kłamiesz – powiedziała pewna.
- Dobra, dotknąłem – przyznał szeptem, trapiony jej spojrzeniem i pokręcił głową.
- Proszę wracać na swoje miejsca – powiedział sędzia, rozdzielając ich.
Zaśmiała się i cofnęła się kilka kroków, uśmiechając się do swojej drużyny. Sędzia decyzji nie zmienił. Punkt dla Polski wywołał u Andersona kpiący śmiech, który ukryć miał jego poprzednie kłamstwo.
- Co Ci powiedział? - spytał Ziomek na przerwie technicznej. 16 punktów po stronie Polski było dużą zaliczką w czwartym secie.
- Spytał czy się z nim umówię – zażartowała, a Kubiak popatrzył na nią, unosząc brew z powątpiewaniem. – Słonka, doprowadźcie to już do końca. Niewiele czasu potrzebujemy, żeby rozstrzygnąć to na swoją korzyść. Grajcie środkiem, oni dzisiaj nie mogą tego odczytać. Wracamy – powiedziała pewnie i uśmiechnęła się ciepło.
Potrafiła ich zmobilizować paroma prostymi słowami. Skąd wzięła ten dar przekonywania? Tego nie wiedzieli. Ale działało. I to było w tej chwili najważniejsze. Skuteczność jej metod zaprocentowała na boisku, bo chwilę później cieszyli się już z wygranego meczu. Z dumą klaskała w dłonie dziękując im za całą pracę, którą dziś wykonali.
- Gratuluję Panowie. Świetny mecz. Dzisiaj kręgle, jutro wolne, pojutrze kolejny mecz, więc dzisiaj się odprężamy, a później zbieramy siły – zapowiedziała, stojąc w szatni. Siedzieli nieco zmęczeni na ławkach wokół niej.
- Kręglujemy z Metju? – zapytał Kurek, poruszając brwiami, a Kubiak wstał zamaszyście i wpadł pod prysznic, żeby już tego nie słuchać.
Gorące strużki ukoiły jego zmęczone ciało. Stał długo wśród pary i wody, starając się nie myśleć o tym, jak bardzo chciałby dotknąć jej bladych warg. Chyba nigdy wcześniej nie czuł takiego strachu, że kto inny mógłby to zrobić. Chciał być tym jedynym. Dopiero teraz zaczęło docierać do niego, jak wiele stracił przez swoją szczeniacką głupotę i jak bardzo żałuje tego, co lata temu odebrało mu ją na zawsze.
- Nie mam pojęcia. Chyba przyjdą – powiedziała, siadając na ławce między Bartmanem a Nowakowskim.
- Ale się w Ciebie wgapiał chwilami – powiedział Zibi, trącając ją w bok.
- Przestań, przecież ja Matta dopiero dzisiaj poznałam! Tworzycie jakieś historie, romanse. To idiotyzm – powiedziała, śmiejąc się.
- Nie Matt, tylko Kubiak – powiedział Ignaczak, kiwając głową z szerokim uśmiechem i przewiesił sobie ręcznik na szyi idąc pod prysznic.
- Widzimy się w autokarze – ucięła krótko, nie mając zamiaru dłużej słuchać tych bredni.
- Jak to było, kiedy byłaś z Michałem? – zapytał Bąkiewicz,
siedząc obok niej w autokarze.
Oderwała wzrok od krajobrazu za oknem i popatrzyła na przyjmującego,
- Chwilami idealnie, czasem mniej… Kubiak to bardzo trudny typ. Bardzo wymagający. Nie należy też do zbyt cierpliwych, a do mnie trzeba niestety mieć dużo siły. Wiesz, nie pamiętam już, jak to jest kochać – przyznała cicho i spojrzała na pomalowane na grafitowo paznokcie. – Było wspaniale, chociaż dość… Niestabilnie. Często się kłóciliśmy i bardzo często rozstawaliśmy – powiedziała lekko się uśmiechając.
- Naprawdę?
- Tak. A jak już zaczynaliśmy na siebie krzyczeć, to naprawdę… No rzucaliśmy talerzami, to nie były zwykłe kłótnie. Najbardziej nie lubiłam tych chwil, kiedy wrzeszczeliśmy, on w pewnej chwili zaczynał już żartować i w końcu mówił „no, to się wykrzyczałaś”. Zaczynałam wtedy płakać, bo czułam się tak cholernie bezsilna.
- Rozumiem – powiedział cicho Michał i pogłaskał ją po dłoni. – Nie jest łatwo. Ja z Beatą też czasem mam różne jazdy. Ale ogólnie to… Jest przyjemnie.
- I to się liczy. Żeby było przyjemnie. Beata to Twoja narzeczona?
- Dziewczyna. Nie określałbym tego jeszcze tak wielkimi słowami. Ale kto wie… - powiedział lekko się uśmiechając.
- Mam nadzieję, że będzie tylko dobrze – szepnęła szczerze i popatrzyła na resztę chłopaków.
Kubiak z słuchawkami na uszach wpatrywał się w sufit, Bartman grał na konsoli, Kurek i Jarosz bawili się w kamień, papier i nożyce, a Winiar słał smsy zerkając co jakiś czas na drogę przed nimi.
- Co tam? – spytał Ziomek, uśmiechając się do niej dość słodko, a ona spojrzała na niego podejrzliwie i roześmiała się, widząc niewinną minę, którą właśnie zrobił, aby oczyścić się z jej podejrzeń.
- No nic – odparła z uśmiechem i popatrzyła na śpiącego Ignaczaka.
- Wysiadamy – powiedział głośno Mozdżonek i wstał z miejsca, uderzając głową w sufit.
Siarczyste przekleństw w ustach tak spokojnego człowieka rozbawiło wszystkich. Głośny śmiech obudził libero, który spojrzał nieco zdziwiony na całe towarzystwo.
- Co tu się znowu dzieje – spytał zaspanym głosem i od razu poprawił włosy, patrząc na nią.
- Wysiadamy – zaśmiała się, powtarzając słowa kapitana i wstała, uderzając się głową w niższy sufit nad siedzeniem.
Oderwała wzrok od krajobrazu za oknem i popatrzyła na przyjmującego,
- Chwilami idealnie, czasem mniej… Kubiak to bardzo trudny typ. Bardzo wymagający. Nie należy też do zbyt cierpliwych, a do mnie trzeba niestety mieć dużo siły. Wiesz, nie pamiętam już, jak to jest kochać – przyznała cicho i spojrzała na pomalowane na grafitowo paznokcie. – Było wspaniale, chociaż dość… Niestabilnie. Często się kłóciliśmy i bardzo często rozstawaliśmy – powiedziała lekko się uśmiechając.
- Naprawdę?
- Tak. A jak już zaczynaliśmy na siebie krzyczeć, to naprawdę… No rzucaliśmy talerzami, to nie były zwykłe kłótnie. Najbardziej nie lubiłam tych chwil, kiedy wrzeszczeliśmy, on w pewnej chwili zaczynał już żartować i w końcu mówił „no, to się wykrzyczałaś”. Zaczynałam wtedy płakać, bo czułam się tak cholernie bezsilna.
- Rozumiem – powiedział cicho Michał i pogłaskał ją po dłoni. – Nie jest łatwo. Ja z Beatą też czasem mam różne jazdy. Ale ogólnie to… Jest przyjemnie.
- I to się liczy. Żeby było przyjemnie. Beata to Twoja narzeczona?
- Dziewczyna. Nie określałbym tego jeszcze tak wielkimi słowami. Ale kto wie… - powiedział lekko się uśmiechając.
- Mam nadzieję, że będzie tylko dobrze – szepnęła szczerze i popatrzyła na resztę chłopaków.
Kubiak z słuchawkami na uszach wpatrywał się w sufit, Bartman grał na konsoli, Kurek i Jarosz bawili się w kamień, papier i nożyce, a Winiar słał smsy zerkając co jakiś czas na drogę przed nimi.
- Co tam? – spytał Ziomek, uśmiechając się do niej dość słodko, a ona spojrzała na niego podejrzliwie i roześmiała się, widząc niewinną minę, którą właśnie zrobił, aby oczyścić się z jej podejrzeń.
- No nic – odparła z uśmiechem i popatrzyła na śpiącego Ignaczaka.
- Wysiadamy – powiedział głośno Mozdżonek i wstał z miejsca, uderzając głową w sufit.
Siarczyste przekleństw w ustach tak spokojnego człowieka rozbawiło wszystkich. Głośny śmiech obudził libero, który spojrzał nieco zdziwiony na całe towarzystwo.
- Co tu się znowu dzieje – spytał zaspanym głosem i od razu poprawił włosy, patrząc na nią.
- Wysiadamy – zaśmiała się, powtarzając słowa kapitana i wstała, uderzając się głową w niższy sufit nad siedzeniem.
__________________________________
Wiem, że krótko i lipnie, ale dajcie mi się rozkręcić - dawno tego nie robiłam.
Przepraszam Was bardzo.
Do następnego. Oby szybko.
A.
Jest bardzo dobrze. ; ) Fakt, bardzo krótko, jak na ciebie, więc liczymy na więcej jak najszybciej. : )
OdpowiedzUsuńDługo wyczekiwany rozdział w końcu się pojawił..
OdpowiedzUsuńI ani trochę nie jest lipny, wręcz przeciwnie, świetny.. ; )
Do następnego.
Pozdrawiam.
Ps. Zapraszam do mnie, pojawił się nowy rozdział. ; )
Usuńjeju, tyle się naczekałam na nowy rozdział! mam nadzieję, że następny pojawi się dużo szybciej i będzie zdecydowanie dłuższy :) a kiedy czytam Twoje opowiadanie to czuję taki dziwny dreszczyk, czasem śmieję się do monitora, a czasem krzywię, kiedy coś nie idzie po mojej myśli :) mam nadzieję, że po tym wygranym meczu Winiarski odpuści sobie pogrążanie pani trener. I proszę z całego serca, żeby z Mattem to jednak coś było... Potrafisz zaciekawić czytelnika, jesteś naprawdę niesamowita! Pisz szybko :D
OdpowiedzUsuńMisiek żałuje i bardzo dobrze! Może w końcu zrozumie jaki był głupi. A Matt jest udany :P.
OdpowiedzUsuńKochana było warto czekać, bo jak zwykle porwałaś mnie ze sobą w świat Twoich bohaterów. No proszę pierwszy debiut naszej Pani Trener jak najbardziej udany i nawet Winiarski jej dzisiaj nie doprowadzał do białej gorączki. Ale Baku i ta jego Beata... oj jak ja tej jego dziewczyny nie lubię -,- Jestem niezmiernie ciekawa jak to wszystko potoczy się dalej. Pozdrawiam kochana :*
OdpowiedzUsuńMetju na boisku i jego kłamstwo - gdybym była na miejscu pani trener na pewno wymiękłabym i chyba przyznała ten punkt Amerykanom. :D Zdenerwowany Kubiak, oj. I psycholog Bąku, to lubię! Z niecierpliwością czekam na następny, bo Winiar coś kombinuje... Pozdrawiam, no i zapraszam do siebie, jeśli byłabyś zainteresowana kolejną siatkarską historią. :)
OdpowiedzUsuńA ja proszę, żeby z Mattem nic nie było! Kubiak, Kubiak i tylko Kubiak, obojgu nie przeszło i chciałabym żeby się zeszli :)
OdpowiedzUsuńA myślałam ze bd z Bąkiewiczem ... Amerykanin to zdecydowanie flirciarz :)) Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńmało, którtko, w pewnym sensie uspokoiłaś nasze nerwy, jednak... nie nasyciłaś nas tym :C
OdpowiedzUsuńczekamy na więcej.
a Anderson, niech się nie wpimpala.
pozdrawiam Wiedźma :*
oj tam, mi się podoba, chociaż jestem strasznie niecierpliwa, co złego chce wywinąć Winiar...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko pojawi się następny rozdział ;)
Pozdrawiam i życzę weny :)
Wreszcie się doczekałam :) Nie jest nudno. Mi się podoba. Dodawaj szybciutko nowy rozdział, bo chcę wiedzieć, co zaplanował Winiarski :) Zapraszam do siebie: http://przeciezwieszgdziejestsiatkowka.blogspot.com/ oraz http://nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess :D
Matt - mam do niego coraz większa słabość (sic!). Winiarski nadal mnie trochę przeraża w swoich poczynaniach.
OdpowiedzUsuń