niedziela, 9 grudnia 2012

7. I już się modlę do spadających gwiazd. Bo mi brakuje ciepła twych rozchylonych warg.


- Oficjalną część uważam za zakończoną. Życzę miłej zabawy! – powiedział Kurzajewski i uśmiechnął się jak zwykle bardzo czarująco, schodząc ze sceny.
Wszyscy przeszli powoli do drugiej sali, nieco chyba nawet większej. Uśmiechnęła się tylko, widząc piękny wystrój. Nieco elegancki, jednak luźniejszy, niż w poprzednim pomieszczeniu. Poczuła czyjąś dłoń na swojej. Szybko odwróciła się w stronę nieznajomej w jej mniemaniu osoby.
- Należy mi się pierwszy taniec – powiedział Andrea z uśmiechem i objął ją w pasie.
Zaśmiała się tylko ciepło. Poczuła, że to będzie dobra noc. Że wreszcie odpocznie. Że będą się świetnie bawić. Razem. Pierwszą piosenką jaką usłyszeli zgromadzeni było „Something stupid”. Parkiet zapełnił się parami, delikatnie przechodzącymi z nogi na nogę. Andrea delikatnie ją prowadził, uśmiechając się jednocześnie. Jego żona tańczyła tuż obok, z Gardinim, a Zuza, trzymając dłoń na ramieniu poprzednika i mentora, rozglądała się dyskretnie po sali.

- Jak się bawicie? – zapytał Kurek, podchodząc ze swoją dziewczyną do Winiarskich.
Michał zacisnął tylko lekko zęby.
- A dobrze. Ta Zuza wydaje się taka ciepła i miła. Jak Wam się z nią pracuje? – spytała Dagmara, patrząc na przyjmujących.
- Źle – uciął jej mąż i poszedł po drinka.
Kuraś tylko przewrócił oczami i uśmiechnął się do Winiarskiej.
- Spoko. Wiesz, trzy dni to niewiele, ale widać, że jest solidna, pracowita i kompetentna.
- I ładna – burknęła Agata, a Bartek zaczął się śmiać.
- Piękna. Naprawdę. A najładniej wygląda jak wychodzi wieczorem z pokoju, w samej koszulce.
- Kurek – warknęła jego partnerka.
- Takiej krótkiej, koronkowej.
- Zaraz Cię pobiję – zagroziła dziewczyna, a przyjmujący zaczął się śmiać, wpijając czule w jej usta.
- Głupia jesteś – mruknął, patrząc jej w oczy.
- Milusio – rzuciła Zuza, podchodząc do nich właśnie.
- O. Miło, że przyszłaś. To jest Dagmara, Winiara, a to Aga, moja.
- Dagmara Winiara? – zaśmiała się, słysząc rymy Kurasia i podała dłoń kobietom. – Zuza. Bardzo miło mi Was poznać – uśmiechnęła się ciepło.
- Mała, tańczysz?
- Jaasne. Tańczę, haftuję, krawaty wiążę i usuwam ciąże – rzuciła, śmiejąc się i wzięła od Możdżonka szklankę, którą jej podał.
- To Hania. Hania, to Zuza.
- Cześć – powiedziała ciepło towarzyszka Marcina i uścisnęła delikatnie dłoń brunetki.
- Po każ cycki. Pokaż cycki, poo każ cycki, pokaż cycki – Bąkiewicz właśnie stanął za nią, nucąc pod nosem.
- Ale że tu? Tak przy wszystkich? – spytała, odwracając się do niego.
- A co, wstydzisz się?
- No pewnie.
- A nie powinnaś – powiedział ktoś siedzący przy barze obok nich.
Spojrzała w prawo i zmarszczyła brwi. Szczęsny. Wojciech Szczęsny. Naprawdę? Już chciała krzyknąć „Och, miałam Cię tego lata!”. Na puszce oczywiście.
- Ej, to moja Pani Trener. Znajdź sobie swoją – mruknął Bąkiewicz i objął ją ramieniem w pasie, odwracając się tyłem do bramkarza.
Ogarnął ją niepohamowany śmiech. Spojrzała na przyjmującego rozbawiona całą sytuacją i pokręciła głową.
- Ty coś piłeś.
- A skąd.
- Naprawdę.
- No nie, Zuza – zaśmiał się Michał i chuchnął jej w twarz. – Mięta – wyszczerzył się, a ona oparła się o bar, śmiejąc się jeszcze głośniej.
- Zatańczysz? – spytał piłkarz, nadal nie ustępując.
- Powiedziałem coś na temat tej Pani – zauważył przyjmujący i uniósł nerwowo brew.
- Stary, wyluzuj. Pani jest dorosła, potrafi mówić i może dopuścisz ją do głosu.
- Ale może ona nie chce z Tobą rozmawiać?
- A może chce?
- A może nie? – spytała Zuzia, odwracając głowę w stronę Wojtka.
Mężczyzna zamilkł, a ona uśmiechnęła się słodko i wróciła do rozmowy z Pauliną, która właśnie zeszła z parkietu wraz z Mariuszem.

- Ju dont noooo oooł. Ju dont noł ju biudyfol! – wykrzyczał jej nad uchem Kuraś, który z Jaroszem bardzo hucznie świętował zdobycie tytułu drużyny roku.
Zaśmiała się patrząc na nich i usiadła wygodnie na krześle, patrząc na Michała.
- Ładnie się śmiejesz – rzucił czekoladowooki i poruszył brwiami.
- To podryw?
- Nie. Prawda – wyszczerzył się, znów wywołując jej śmiech.
- Słodziutki jesteś – przyznała, patrząc na krawat siatkarza, który nieco się przesunął.
Poprawiła go troskliwie i popatrzyła w oczy przyjmującego. Uśmiechnięte, błyszczące, ciepłe oczęta wyraźnie świdrowały ją spojrzeniem od dłuższej chwili. Szybko uciekła wzrokiem, zerkając na Jarosza siadającego przy niej.
- Cześć Zuziu – powiedział płomiennowłosy, obejmując ją ramieniem.
- Cześć Kubusiu – odpowiedziała z uśmiechem, czując że z drugiej strony, między nią a Michała wpycha się z krzesłem Bartek.
Ich partnerki poszły akurat do łazienki, mieli więc moment, żeby zainteresować się panią trener.
- Jak się bawicie? – spytał znów Bartek, poruszając brwiami.
Bąku tylko lekko się uśmiechnął, popijając wino. Ona za to obserwowała Kubiaka i jego Kasię, którzy podążali w stronę ich stołu.
- Cześć – rzucił Michał, siadając obok niej.
Może to był dobry moment na zażegnanie konfliktu? Może właśnie teraz powinni się pogodzić? Przez głowę przemykało jej właśnie tysiące myśli, a przyjmujący popatrzył na nią tak grzecznie, ulegle, niemalże przepraszająco.
- Hej – odparła cicho i uniosła wzrok na jego oczy.
Dawno nie przyglądała im się tak wnikliwie. On zaś widząc jej spojrzenie, uśmiechnął się i wskazał jej swoją towarzyszkę.
- To jest Kasia, moja nowa, najpiękniejsza na świecie, dobra przyjaciółka – powiedział, psując tymi słowami wszystko.
Co chciał osiągnąć? Na pewno chciał wzbudzić zazdrość. I doskonale mu to wyszło.
- Dobra przyjaciółka.
- Moja dziewczyna.
- Będę Cię kochał do końca świata – mruknęła, patrząc na chłopaka.
- To Ty nie chciałaś dłużej ze mną być.
- To Ty uciekłeś.
- Daj już spokój.
- Bo co?! – spytała wściekła.
Siedzący przy stole bacznie obserwowali parę byłych kochanków, przysłuchując się mało spokojnej wymianie zdań. Nie mając zamiaru dłużej znosić jego podłej obecności, zerwała się od stołu i wyszła przed hotel, w którym odbywało się przyjęcie. Do wszystkich właśnie dotarło. Zuza i Michał. Oni. Kiedyś. Razem.

- Daliście pokaz, nie ma co – zaczął Bartman, który siedział obok Bąkiewicza.
- Spierdalaj. Dziękuję bardzo – powiedział Kubiak i oparł głowę na dłoni.
Po całej awanturze Kasia się rozpłynęła, a Zuza jak zniknęła, tak nie wróciła. Gdzie była? Odpowiedź była łatwiejsza, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Siedziała właśnie na murku przed hotelem, wypalając kolejnego długiego, babskiego papierosa. Znalazł ją Łomacz. Dawno niewidziany w kadrze rozgrywający przysiadł obok i uśmiechnął się ciepło.
- Cześć – zaczął.
- Ty też to widziałeś- stwierdziła cicho, wypuszczając chmurę dymu z płuc.
- Widziałem. I nawet mam pewne swoje zdanie na ten temat.
- Jakie? – spytała.
Skoro już zaczął, to niech dokończy – pomyślała przez moment. Po chwili jednak bardzo tego żałowała.
- Kochacie się jeszcze.
- Błagam – mruknęła, wywracając oczami.
- Jemu musi strasznie zależeć.
- Co to za brednie?! – krzyknęła, rzucając zapalniczką o bruk.
Popatrzył na nią, wstając z miejsca.
- Przemyśl to lepiej. Może Wam się coś uda – powiedział, podając jej dłoń. – A teraz chodź. Zatańczymy.
- Zguba się znalazła – zakomunikował sms’em Wlazłemu i wkroczył z nią na parkiet.
Mariusz nieco spokojniej dopił swojego drinka. Siedział właśnie z Winiarskimi w żoną przy stoliku na uboczu i obserwował tłum bawiących się ludzi.
- Może porozmawiaj z Kubiakiem – podpowiedziała Paulina, delikatnie głaszcząc ramię męża drobną dłonią.
- Są dorośli. Poza tym, po tym co jej zrobił nie zasługuje na żadną pomoc – uśmiechnął się gorzko Szampon i dopił trunek, biorąc żonę w ramiona. – Idziemy podbić parkiet.
- Suń Maseraku! – rzucił Winiar przez śmiech, wskazując przyjacielowi drogę dłonią i pokręcił głową, widząc chodzące już biodra Mariusza.

Zabawa trwała do białego rana. Nieliczni zwinęli się szybciej, nie mając już nastroju na dalsze tańce. Ona jednak została, obtańcowywana przez kolejnych swoich zawodników. Nie tańczyła w sumie tylko z jednym. Zajadły spór z Winiarskim nie pozwolił mu złapać jej za dłoń i poprowadzić w rytm skocznej melodii. Kolejny dzień nie zapowiadał się różowo. Szczególnie dla tych, którzy więcej wypili. A ona sama? Niemal trzeźwa odprowadzała właśnie Bąkiewicza do hotelu.
- Zuzanko, moja Zuzanko – powiedział wcięty przyjmujący, gdy siedział jeszcze przy stole.
- Słucham? – spytała, uśmiechając się ciepło.
- Milczysz, Niewiasto piękna jak poranna jutrzenka.
Michał zaczął mickiewiczować, wywołując u niej niemały śmiech.
- Miś, wszystko dobrze? – spytała szczerze rozbawiona.
- Jak najbardziej – odparł, poruszając brwiami.
- Zbieramy się – zdecydowała nagle wstając od stołu.
Było już późno, a lepiej było wrócić, zanim alkohol wejdzie Michałowi w nogi. Wtedy już na pewno go nie odholuje.
- Zuzanko, ale dlaczego już? – spytał zdziwiony przyjmujący.
Stanęła za nim z płaszczem i pomogła mu Go na siebie włożyć. Stanął przed nią i delikatnie nachylił się nad jej ciałem, uśmiechając się bez przerwy. Rozbawiony jej powagą, zajrzał głęboko w jej zielone oczy.
- Daj buzi – zaproponował, poruszając brwiami.
- Jesteś pijany – zaśmiała się głaszcząc jego policzek.
- O nie, moja Panno! – powiedział, unosząc dłoń w teatralnym geście.
I zaczął mickiewiczować już w pełni. Konkretnie – Panem Tadeuszem.
- Na obelgę śmiertelną dla uszu szlachcica, której żaden nigdy nie słyszał Soplica, zadrżał Tadeusz, twarz mu pobladła jak trupia, usta przyciąwszy, nogą tupnąwszy, rzekł: GŁUPIA! – powiedział pewnie i zadarł wysoko głowę, powodując u niej niepohamowany śmiech.
- Chodź – poprosiła, nie mając już siły.
Popatrzył w jej maślane oczy. Śmiały się, a wraz z nimi jej usta, policzki, cała twarz i cały świat.
- A buzi dasz? – zapytał znów.
- Michał!
- Bo inaczej będę musiał Cię. Ekhem. Spałować – powiedział, poruszając brwiami.
Zaczęła się znów śmiać, łapiąc w lot aluzję Chłopaka.
- Ja Ci dam spałować – powiedziała, nie mogąc się już uspokoić.
Michał złapał ją za to w pasie i popatrzył głęboko w oczy.
- Zuziu, piękna. Tutaj – powiedział, wskazując palcem swoje wargi.
Pogłaskała je tylko opuszkiem palców, kręcąc głową i wreszcie upchnęła siatkarza do taksówki, wracając do hotelu. Tam nie musiała się z nim użerać aż tak długo. Gdy tylko weszli do jego pokoju, zasnął jak dziecko, a ona wróciła do siebie z uśmiechem na twarzy. Nigdy nie widziała nikogo równie słodkiego.

______________________

Patrzę na to ile dziś ode mnie dostajecie i... Hm. To na Mikołajki :D Nie dziękujcie. 
Kolejny może niedługo, bo skończyłam wreszcie pracę językową na konkurs i mogę poszaleć.
Buziak.
A.

Zapraszam na fejsa, kto jeszcze nie zaglądał.

16 komentarzy:

  1. I ja nie widziałam nikogo równie słodkiego,co Bąkiewicz :D No dobra, może i ktoś taki,by się znalazł,ale to tam ciii :) Zuza musi mieć dużo cierpliwości,ale wierzę, że zostanie jej nagrodzona :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże Michaś ja mam do Ciebie taką słabość, ze ja nie mogę. Czy trzeźwy, czy pijany, czy poważny, czy na luzie - po prosto Bąku jest uroooooczy. Jak tak dalej będzie się zachowywał to coś mi się zdaję, że Kubiak już raz na zawsze odejdzie w niepamięć a jego miejsce zajmie nie kto inny jak Bąkiewicz :D

    Praca językowa? Czyżby to ta sama, która miała temat, którego ni groma nie rozumiałam? Jestem pełna podziwu ;) I czekam na następny odcinek :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, jaki cudowny Bąku...Chcę Go w prezencie, już teraz, zaraz, najpóźniej na święta. Uroczny,słodki, wspaniały. A Kubiak niech spada, teraz czas na Bąka!:D
    VE.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cud, miód, malina, a Kubiak to kretyn :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Szaleńcy :) Ja chcę całą reprezentację pod choinkę i pół graczy Skry, hahah. Fajnie by było.
    I akurat dzisiaj czytałam tą część Pana Tadeusza, którą pięknie wyrecytował Bąku :)

    http://strefykibica.blogspot.com/ <- zapraszam i proszę o pomoc :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No i się wydało :P. Jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się to dalej :). Łomacz chyba ma trochę rację :P. Wciąż intryguje mnie Winiar i to, dlaczego jest taki uprzedzony... Pozdrawiam :)
    [ i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak lekko się czyta tego bloga ; )) i nie mogę się doczekać kolejnego rozdzialu ;DD

    OdpowiedzUsuń
  8. Poproszę wątek z Zibim ^^ a Kubiaka trzymaj krótko :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam Twojego Bąkiewicza ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bąkiewicz - cudo! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zazdroszczę Zuzi! Mimo, że ma tyle problemów, to mieć przy sobie takiego Bąkiewicza... ach... marzenie. *_*

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba zdecydowanie jeden z najciekawszych rozdziałów jak na razie! Bardzo ciekawy, humorystyczny, strasznie fajnie się go czyta. Za "Suń Maseraku!" absolutnie Cię kocham! Miło, że pokazałaś ten uroczy humor Winiara. Coś mi się wydaje, że Kuraś ma słabość do Zuzy, z niecierpliwością czekam na rozwój wydarzeń! Pijany Bąkiewicz, naprawdę nieźle pomyślane! Rozmowa Bartka z jego partnerką na galę jest naprawdę urocza. A za to mickiewiczowanie to masz u mnie już absolutnie pierwsze miejsce jeśli chodzi o ulubione opowiadania! Bardzo podoba mi się postawa Zuzy wobec jej podopiecznych, zachowuje się dojrzale, nie wykorzystuje pijanego Bąka! Biedak, i tak by nie pamiętał. Konfrontacja głównej bohaterki z Dzikiem, NO W KOŃCU! Tyle na to czekałam i była bardzo ciekawa jak to opiszesz. :3 Przy okazji zapraszam na mojego, jeszcze świeżego bloga z siatkarskim opowiadaniem. Może od razu nie rozwijam mocno tego siatkarskiego wątku, ale i tak mam nadzieję, że się spodoba. ;3 http://you-make-it-right.blogspot.com/ Pozdrawiam i jeszcze raz piszę, genialne opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  13. Na http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/ pojawiła się nowość :). Serdecznie zapraszam :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. noi kiedy następny ? miał być "niedługo" i co ?
      bardzo fajne opowiadanie, chociaż części krótkie i długo trzeba na nie czekać ;<

      Usuń
  14. Jesteś świetna!
    Twoje opowiadania są jak narkotyk, jak już zaczniesz czytać to nie możesz się doczekać kiedy będzie kolejna część :D
    Dzoana

    OdpowiedzUsuń
  15. Rymy na imprezie zabijają . xD
    od dzisiaj oficjalnie kocham "mickiewiczowanie" . xD

    ///http://naturalnaniedotykalnanieprzewidywalna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń