sobota, 1 grudnia 2012

6. Chore serce otwieram. Bez znieczulenia.


- Powinieneś z nią pogadać.
- Już to zrobiłem – odpowiedział, grając na konsoli.
- Kubiak, odłóż to pudło i porozmawiaj ze mną.
- Przecież rozmawiam.
Zbyszek podszedł do przyjaciela i siłą zabrał mu grę.
- Dzięki, kurwa, właśnie biłem rekord – warknął przez zęby.
- Pobijesz rekord głupoty, jeśli nic z tym nie zrobisz.
- Nie wiem, jesteś jakiś niedorobiony? Ona mnie nie chce! Ja z resztą nie mam zamiaru nic z tym robić.
- Tyle zauważyłem. Jesteś palantem i tyle – rzucił Bartman i wyszedł z pokoju, odkładając konsolę na stół.
Wstał i głośno zatrzasnął za nim drzwi. Nienawidził, kiedy ktoś ingerował w nieswoje sprawy. Złapał znów konsolę i wyłączył ją, siadając na ziemi. Głowa schowana w dłoniach zawsze mówiła jej, że coś się dzieje, coś jest nie tak. Tak samo byłoby teraz. Gdyby tylko tu była… Gdyby jej delikatne, czułe dłonie dotknęły jego karku, skroni. Ona mogłaby to wszystko odmienić. Mogłaby przywrócić jego życie na właściwe tory. I gdyby wiedziała, w jakim jest stanie, może by to zrobiła.

Dwa dni treningów. Nic się nie zmieniało. Podejście chłopaków nadal pozostawiało wiele do życzenia. Dystans, jaki wytworzyli, doskwierał im samym, a co dopiero jej. Usiadła wygodnie przed lustrem z kosmetyczką. Dłuższą chwilę zastanawiała się, co z makijażem. To nie było wcale takie proste. Pierwszy bal sportowca w jej życiu był wielkim wydarzeniem.

- Z kim idziesz? – zapytał Bartman, wchodząc do pokoju.
- Nie Twój interes – rzucił Kubiak, mierzą przyjaciela wzrokiem.
Odkąd poznał nowego trenera kadry, zrobił się nie do zniesienia. Nigdy nie był tak chamskim i wrednym idiotą jak teraz.
- Czyli kogoś zaprosiłeś?
-Tak. Kaśka ze mną idzie. Masz coś przeciwko?
- Jesteś debilem roku. Jak tak dalej pójdzie to zaczną przyznawać statuetkę „Kubiak Roku”. Dla największych głąbów świata. Gratuluję!
- O co Ci znowu chodzi?! – zapytał wściekły i zerwał się z fotela, sięgając po koszule.
- Mam Ci tłumaczyć, jak na nią patrzysz? To co teraz robisz, to najgorsza z opcji. Zobaczy, że z kimś przyszedłeś i całkiem Cię skreśli.
- I tak już ją straciłem – powiedział dziwnie rozgoryczony.
Smutek i żal w jego głosie zabolał nawet samego Zibiego, który nie słynął nigdy ze zbyt miękkiego serca. Może dlatego właśnie jego zainteresowanie ich związkiem było wręcz dziwne. Bartman jednak miał bardzo głęboko ukryty zmysł romantyczny. Lubił, gdy ludzie pasujący do siebie schodzili się, a gdy jeszcze mógł do tego przyłożyć rękę, czuł się naprawdę spełniony. Dojrzał. Zdecydowanie dojrzał, odkąd zaczął spotykać się z obecną narzeczoną. Owszem, narzeczoną! Zbyszek zdążył się już swojej Asi oświadczyć.

Stała przed lustrem w niedługiej, czarnej, koronkowej sukience. Uśmiechnęła się lekko do swojego odbicia, aby dodać sobie otuchy. I co? I nic! Nie działało. Kompletnie nic nie było w stanie jej ośmielić. Stanęła na palcach, lekko przechylając głowę w lewo. Później w prawo… Czegoś brakuje? Nie. Wszystko jest dobrze. Wsunęła na stopy wysokie, czarne szpilki i zarzuciła na ramiona skórzaną, obcisłą kurtkę. Długie oglądanie w lustrze i ćwiczenie uśmiechu przerwało nagłe pukanie do drzwi. Nauczyła się już, że jeśli ktoś puka, to na pewno jest Michałem Bąkiewiczem – jednym z niewielu szanujących prywatność w tej ekipie.
- Słuchaj, Zuza. Czy Ty mi pomożesz? – spytał, a zaraz za nim zjawił się Ignaczak z kamerą.
- Jak widać, przygotowania do Balu trwają, mogę zdradzić, że ruszyły pełną parą już parę godzin temu.
Michał nieco się schylił, a ona długo patrzyła na jego koszulę i kompletnie niedopasowany dodatek.
- Okropny krawat – powiedziała delikatnie i bardzo uroczo, z wielką lekkością, niemal zalotnie patrząc w oczy swojego zawodnika i lekko się uśmiechając.
Michał zamilkł. Patrzył na nią tylko uważnie, głośno przełykając ślinę.
- Gorąco się zrobiło – zauważył Igła, śmiejąc się i nagrywając wszystko bez wyjątku.
- Taśmy prawdy? – zapytał Pit, który miał dokładnie ten sam problem.
- Czy Wy naprawdę nie chodziliście na zajęcia praktyczno-techniczne? – spytał zdziwiony libero i wyszedł, kręcąc głową.
- No Twój już lepszy – roześmiała się ciepło, oddając Bąkiewiczowi jego zwis męski prosty i przyciągając Piotrka do siebie. – Schyl się trochę, bo nie zawiążę – mruknęła podenerwowana przewagą wzrostu.
Michał uśmiechnął się tylko i wrócił na moment do pokoju. Gdy przyszedł z wąskim, czarnym krawatem, powitała go uśmiechem.
- Tak lepiej – zauważyła stając na łóżku i szybko zaplotła odpowiedni węzełek, schodząc z gracją z wysokiego materaca.

- Cześć Kasiu – powiedział z uśmiechem, całując dłoń pięknej brunetki.
Sporo niższa, jednak zdecydowanie jak na swoją płeć wysoka, zgrabna dwudziestoparolatka ujęła pewnie dłoń przyjmującego.
- Miło cię widzieć – powiedziała cicho, całując delikatnie idealnie gładki policzek mężczyzny.
Zbyszek pokręcił tylko głową. Jako człowiek kulturalny przedstawił się jednak partnerce przyjaciela i nawet słodko się uśmiechnął, zabijając go jednocześnie wzrokiem. Jego Asia również szybko dotarła do hotelu, w którym aktualnie pozostawali siatkarze z trudem odnajdując narzeczonego w tłumie wysokich mężczyzn kręcących się po pokojach. Stroili się jak baby. Gorzej nawet od samej Pani Trener, która spokojnie siedziała w swoim pokoju, gotowa do wyjścia.
- Chodź Paulina, zobaczysz ją – powiedział Wlazły, ciągnąc żonę w stronę jedynego pachnącego damskimi, słodkimi perfumami, pokoju.

Uniosła się z fotela, widząc, że wchodzi nie sam, a z towarzyszką życia. Uśmiechnęła się lekko, patrząc na ślicznie wyglądającą, brunetkę.
- Chciałem Ci przedstawić, Zuza. To moja Żona, Paulina. A to Zuzia.
- Ta Zuzia – zauważyła Paula i podała jej dłoń, ciepło się uśmiechając. – Nawet nie wiesz, jak miło mi Cię poznać – powiedziała Pani Wlazły i szybko ją przytuliła.
Zuza poczuła nagły przypływ ciepła. Tak jakby ktoś roztapiał taflę lodu, a woda pozostała po niej właśnie wstąpiła w jej oczy. Mocno zacisnęła delikatnie pociągnięte jasnym cieniem powieki i oparła brodę o ramię kobiety. Widziały się pierwszy raz w życiu, a ona okazała jej tyle ciepła, tak wielkie wsparcie.
- Nie martw się Mała. Oni tacy są. Ale pokochają Cię, na pewno. Mariusz dużo o Tobie mówił – szeptała szybko partnerka atakującego, jakby chcąc jej przekazać wszystko na raz.
Spojrzała jej w oczy. Na język cisnęło jej się pytanie, kim ona do cholery jest. Chyba dobrą wróżką, naprawdę.
- Dziękuję – szepnęła tylko, uśmiechając się delikatnie.
Pierwszy raz poczuła, że ktoś jednak za nią stoi. I to murem.
- Tak dobrze? – spytał Kurek, wchodząc do pokoju.
Spojrzała na przyjmującego i roześmiała się ciepło, poprawiając mu krawat.
- Idealnie – powiedziała cicho, wiedząc, że to jedna z niewielu wspierających ją osób.
Tylko nieliczni wyłamali się spod osądu Winiara i dali jej szansę. Ale to dla nich warto było walczyć i próbować. Bo wreszcie mogła spełniać marzenia. Swoje, ich i milionów kibiców w tym kraju.

- Drodzy Państwo, kolejna kategoria wieczoru. Najlepsza drużyna. Nominowani do tej nagrody to: Vive Targi Kielce, Legia Warszawa, Reprezentacja Siatkarzy, Skra Bełchatów i Asseco Prokom Gdynia. Werdykt odczyta komentator Polsatu Sport, Grzegorz Swędrowski.
Andrea siedzący przy Niej delikatnie uścisnął jej dłoń. Uśmiechnęła się niepewnie, a on schylił się w jej stronę.
-Gdyby wygrali. Pójdę z Wami, ale to Ty musisz mówić – powiedział cicho.
Widać było, że leki wiele mu dawały. Wszyscy jednak wiedzieli, jak długą drogę do przejścia ma ten siwy, kochany Włoch, aby wrócić do zdrowia. Spojrzała na Niego nieco przerażona. Nie mogła stwierdzić, że woli, aby przegrali, bo nie było to prawdą. Ale poczuła dziwny ucisk w żołądku.
- Nie bez powodu to ja wręczam tę nagrodę. Dziś zgarnęła ją drużyna, która zasługuje na największe uznanie. Myślę, że wszyscy nominowani zasłużyli na wielkie brawa, jednak przyznaję, to za nich trzymałem kciuki. Tym bardziej, że wielka rewolucja, jaka ich ostatnio dotknęła, ma przynieść podobno jeszcze większe owoce. Oby tak było. Proszę Państwa, mam przyjemność ogłosić, że Drużyną Roku zostaje Reprezentacja Siatkarzy!
Głośne brawa rozległy się na sali. Chyba nikt nie miał wątpliwości co do wyniku. Wcześniej nagrodzeni zostali już Bartosz Kurek, trener Anastasi, za którego wówczas wypowiadał się Gardini, oraz duet Fijałek/Prudel. Siatkówka tryumfowała dziś więc po raz kolejny, ustępując miejsca na scenie tylko raz, Agnieszce Radwańskiej.
Wstała z krzesła i powoli weszła na scenę.
- Widzę, że teraz wypowie się nasza Debiutantka. Powitajmy ją gorącymi brawami! – zaapelował Maciej Kurzajewski, a ona tylko lekko się uśmiechnęła, podchodząc do mikrofonu.
Stanęła przy nim nieśmiało unosząc wzrok na zgromadzonych. Tłum ludzi właśnie patrzył na nią, a ona czuła, że coraz bardziej trzęsą jej się dłonie. Zaczęła drżącym głosem.
- Bardzo miło stanąć w takim miejscu. Cieszę się, że to właśnie Panowie dostali nagrodę. Za wszystkie dokonania mijającego roku zdecydowanie im się to należało. Na osiągnięcie tych sukcesów pracowali bardzo ciężko i bardzo długo, wraz z trenerem Anastasim. Mam świadomość, jak wszyscy, że to właśnie jego statuetka – zatrzymała się na moment. Po takim wstępie nieco się rozluźniła. – Właściwie sama nie wiem co tu robię – roześmiała się wraz z publicznością. – Skoro jednak dostałam już szansę podziękowania w imieniu Andrei, chciałabym zacząć od PZPSu. Robią naprawdę wielką robotę, żeby zarówno Panowie, jak i Panie mogli startować, trenować i godnie reprezentować Nasz kraj. Zaraz po nich chciałabym podziękować również rodzinom Zawodników. Gdyby nie Wasza cierpliwość i wsparcie, Panowie nie byliby tu gdzie są. Bo nie zawsze trening czy trener są najważniejsi. Niekiedy to właśnie te plecy czynią sportowca wielkim. A poza tym w imieniu Andrei dziękuję całej drużynie, bo rozmawiając ostatnio, nie mógł przestać Was chwalić. W ogóle, gdy przygotowywałam się do objęcia tego stanowiska, ciągle mówił o Was w samych superlatywach. Dziękuję więc, że jesteście tak sumienni i pracowici, bo gdyby nie Wasze zaangażowanie, nie byłoby żadnej drużyny. Ale przede wszystkim Trener chciał podziękować Kibicom. To dla Was grali, dla Was zwyciężali, i dla Was nadal będą ciężko pracować. A ja razem z nimi. Dziękujemy – zakończyła ciepło się uśmiechając i popatrzyła na Możdżonka dzierżącego w dłoni statuetkę.
- Ja tak jeszcze krótko – powiedział Marcin, podchodząc do mikrofonu i bardzo się schylając.
Na sali rozległ się donośny śmiech, a Magneto uśmiechnął się tylko uroczo, nadal zgięty wpół.
- Chciałbym podziękować, tak jak Zuza mówiła, wszystkim którzy stali za tym sukcesem. Nie będę ich wymieniał po raz kolejny, bo ona podziękowała w pięknych słowach. Dodam tylko, ze w imieniu zawodników, przekazuję tę statuetkę Andrei, bo to jemu najbardziej się należy. Dziękuję za cały trud, który włożyłeś w budowanie tego zespołu, a dodatkowo za to, że wybrałeś sobie świetną następczynie. Przez trzy dni treningów dała Nam niezły wycisk, ale współpraca z nią będzie na pewno bardzo owocna. Dziękujemy – zakończył Marcin, patrząc w jej oczy i ucałował lekko jej policzek.
Popatrzyła na Niego zdziwiona. Cichy, spokojny Możdżonek faktycznie nie rzucał się ze swoimi poglądami w oczy. Wydawało się, ze jest raczej neutralny, ani na tak, ani na nie. A dziś… Okazał jej tyle wsparcia! Zeszli ze sceny zgraną grupa i wrócili do długiego, wspólnego stołu.
- Dziękuję – szepnęła tylko, patrząc na środkowego.
- Będzie dobrze, Mała Księżniczko – powiedział ciepło, puszczając jej oczko i usiadł obok swojej Hani, całując ją bardzo czule.


____________________________

Musicie mi wybaczyć. Naprawdę, musicie.
Koniec trymestru w mojej szkole to jakaś totalna jatka, jazda bez trzymanki, jak Boga kocham.
Ale wróciłam i jest dłuuugi, na przeprosiny.
Buziak dla cierpliwych.
A.

PS. Zaległości na waszych blogach też niedługo nadrobię.

12 komentarzy:

  1. Nooo nareszcie! :) Twój blog jest inny ... i za to bardzo go lubię :) czekam na następny rozdział.

    Zapraszam do mnie :) i mam prośbę ... jak pojawi się nowy rozdział mogłabyś mnie poinformować wpisem na moim blogu? byłabym wdzięczna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boooże cudowne! Muszę Ci dzisiaj podziękować za trzy rzeczy: na początku za mojego Michała, którego uwielbiam. Po drugie za Paulinę Wlazły, która jest dla mnie niedoścignionym ideałem w każdym elemencie. No i po trzecie za Marcina i jego "Małą Księżniczkę". Po prostu cudownie, przecudownie, wspaniale! Uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, kobieto!!! Uwielbiam Cię i Twoje opowiadanie! rzadko to piszę pod opowiadaniami siatkarskimi, ale naprawdę z wielką przyjemnością czytam każde zdanie :)
    osobiście Ci wybaczam :) i z niecierpliwością czekam na następny.
    a tak przy okazji: zapraszam do mnie na nie-siatkarskie opowiadanie ;) http://na-zawsze-do-konca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wierzę, i Winiarski nabierze do niej zaufania :) Bo to, że jest kobietą,nie znaczy, że będzie gorszym trenerem.. Może być równie dobrym szkoleniowcem :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu :3 Błagam niech się pogodzi z Miśkiem. Nie mogę patrzyć jak cierpią.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem ciekawa c wymyśli Zbyszek i czy będzie ich jakoś godził :D Czekam na kolejne :) Pozdrawiam
    [ i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojawił się kolejny rozdział :). Zapraszam i pozdrawiam :)
      [ i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com ]

      Usuń
    2. Zapraszam na nowy rozdział :). Pozdrawiam! :)
      [ i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com ]

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. zgadzam się ! genialne opowiadanie, a rozdział długo wyczekiwany ! Kiedy coś nowego ? nie mogę się już doczekać !

      Usuń
  8. Szczerze uwielbiam Winiara, i jak widzę jakie ma nastawienie w tym opowiadaniu do pani trener, to trochę mi nie pasuje do niego. Ale ktoś musiał się sprzeciwić, i chyba ciężko o idealnego kandydata. Mam nadzieję, że jeśli coś sprawi, że zmieni swoje nastawienie do niej, to będzie to coś nieprzewidywalnego i w ogóle.
    Twoje opowiadanie jest chyba najlepsze jakie czytałam i czytam, albo jest jednym z najlepszych. Gratuluję pomysłów i talentu, bo notabene, masz go! A rozmowy Zbyszka z Michałem genialnie Ci wyszły. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak zawsze świetny rozdział. Zazdroszczę talentu pisania! ;)

    OdpowiedzUsuń