niedziela, 28 października 2012

1. A miało być tak pięknie. Miało nie wiać w oczy nam.


- To, że Anastasi Cię wybrał, nie znaczy, że my będziemy współpracować – powiedział wprost Winiarski i odwrócił się, wychodząc z sali konferencyjnej. 
Ubrana w fioletowo-czarną sukienkę stała przy długim stole, a Prezes Przedpełski dyskutował z Andreą śmiejąc się w głos. Stan zdrowia Anastasiego wykluczał dalszą pracę z kadrą. Jej czarne szpilki zostawiły dwa drobne wgłębienia w puszystym, bordowym dywanie. Mocno zaciśnięte wargi wzbudziły niepokój jednego ze współpracowników. Gardini podszedł i łamanym angielskim spytał, czy wszystko dobrze. Odparła, że tak. Nie wypadało narzekać na podwładnych jeszcze przed rozpoczęciem pracy.
- Muszą przywyknąć – powiedziała sobie w myślach, widząc gromy ciskane z niby anielskich oczu Winiara. 
Reprezentanci zebrali się przed drzwiami zażarcie dyskutując. Nie przyglądała im się zbyt długo, a podejść się bała. Nie miała prawa wchodzić w tak zgraną grupę. Bała się, że nie podoła. Andrea wybrał ją, bo wiedział, jak silną ma osobowość. Teraz zgubiła ją jednak wraz z bezbarwnym błyszczykiem, tuż przed wyjściem z domu. 
- Panowie! – krzyknął Pan Mirek i wszystko ucichło. – Zapraszam na uroczysty obiad – powiedział z uśmiechem.
Nie wyobrażała sobie takiego życia. To znaczy, owszem. Nie raz o tym myślała, nie raz opisywała to w milionach nieuporządkowanych zeszytów. Ale co jej dziś z tych wszystkich notatek, skoro tej wersji nie zakładała. Tak wrogiego nastawienia grupy naprawdę sympatycznych ludzi nie spodziewała się nawet w najgorszych koszmarach. 
- Jak się czujesz? – zapytał Andrea, zanosząc się po tym długim kaszlem. 
Skrzywiła się nieco przerażona. Najkrótsza wypowiedź wywoływała u niego ataki kaszlu i duszności. Szybko sięgał wtedy po inhalator i szklankę wody. Gdy oddech się uspokoił, złapała go delikatnie pod ramię, które zaoferował. Powoli, niczym ojciec prowadzący pannę młodą przed ołtarz, wprowadził nowicjuszkę do sali restauracyjnej i odsunął jej krzesło. Delikatnie na nim przycupnęła, widząc mało przychylne spojrzenia. Czekoladowe oczy były chyba jedynymi, które dawały jakąkolwiek nadzieję.


Przyglądał jej się od dłuższej chwili. Długie, proste, ciemne włosy opadające na plecy, prawie aż do bioder. Zielone oczy, nieco teraz przerażone, otoczone długimi, ciemnymi rzęsami. Delikatny makijaż, dodający im jednak niesamowitej wyrazistości. Fioletowo-czarna sukienka, podkreślająca jej porcelanową cerę. Tak krucha istota miała teraz objąć panowanie nad tłumem facetów? Tłumem, który wcale jej nie chciał.

Nieśmiało zaczęła jeść ciepłą zupę. Powolnie zamaczała dużą łyżkę i jeszcze wolniej unosiła ją do ust. Takiego życia chciała? Teraz śmiała się sama z siebie. Gdzie się pchałaś, głupia? Za wysokie progi. AWF w trakcie, praktyki od szesnastego roku życia i skończone milion kursów nie znaczyło jeszcze o umiejętnościach prowadzenia takiej drużyny do zwycięstwa. Uniosła znów oczy, starając się nie poruszać głową. Obserwowała ich ukradkiem. Większość była zła. Wyraźnie zła. Zaciśnięte wargi, zęby czy napięte mięśnie i złowrogie spojrzenie dawały znać o ich nastawieniu. Spojrzała na Winiarskiego. Przewodniczący buntu spoglądał właśnie w jej stronę. Uniósł lekko brew, jakby chciał spytać, na co liczyła, pchając się w tych wysokich bucikach w ich świat. Zamknięty, elitarny krąg, do którego wejść mogą tylko najlepsi. Ona na razie była nikim. Gdzie w tym logika? Dlaczego poprzednik wybrał akurat ją, skoro nie miała jeszcze żadnych znaczących osiągnięć? Powoli wypuściła powietrze z płuc i dotarło do niej, czego właśnie potrzebuje. Papierosa. Przeprosiła na moment i wstała od stołu, dyskretnie łapiąc torebkę i niemal chyłkiem wychodząc z przepełnionej testosteronem sali.

- Już zrezygnowała? – zakpił Winiarski, zaczynając drugie danie. 
- Nie rozumiem, czemu z góry ją skreślacie – jedyny, który otwarcie stanął w jej obronie.
Dobrze wiedział, że nie będzie łatwo. Że jej musi być cholernie trudno. Po takich poprzednikach nie da się po prostu wejść w temat i dorównać. 
- A Ty co? Wpadła Ci w oko? – zapytał Żygadło, a on lekko pokręcił głową.
- Nie będę z wami w ten sposób dyskutował – powiedział tylko bardzo dojrzale.
Nie był właścicielem tych czekoladowych oczu, które wcześniej dokładnie zbadały jej sylwetkę. On wyszedł. Tuż za nią, pod pretekstem wyjścia do łazienki, wymknął się na długi korytarz i podążył w stronę wyjścia. 


___________________________

Witam. Po roku, albo i dwóch, znów witam. 
A.

6 komentarzy:

  1. buu, chory Andrea :c
    lubię silne kobiety potrafiące radzić sobie z przeciwnościami losu. Nawet jeśli największą z nich jest bóg seksu Michał W.
    I czekam na bliższe informacje o panie, który jest przeciwnikiem buntu i osobnikiem niezwykle dojrzałym.
    Jak to czytam, to mi się stare dobre czasy przypominają i wiesz, troszkę mi tęskno za nimi, dlatego cieszę się że wróciłaś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, tak, tak! Mówiłam już, że bardzo się cieszę, że do nas wracasz? :D

    Chory Anastasi? Aż mam ciarki na plecach jak czytałam o inhalatorze. No to mamy kobietę, która będzie musiała zapanować nad tym skupiskiem testosteronu :D A jak Winiarski wszczyna bunt to może być to bardzo ciężkie.

    Ja wiem do kogo należą te czekoladowe oczy, tylko jedna osoba jest posiadaczem tak genialnych, czekoladowych oczu <3

    Do następnego, moja Droga :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, Ty mnie doskonale rozumiesz, dlatego wiesz, czyje to :D. Do następnego.

      Usuń
  3. Cieszę, że wróciłaś ^^
    pisz pisz dalej!
    M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Początek świetny!
    Taki zły i niemiły Winiarski jest...fajny xD
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! :)
    I mogłabyś mnie informować na http://wielka-milosc-nie-umiera-do-konca.blog.onet.pl/ lub na GG:23169045
    Z góry dziękuję i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. całosc jest tak cudowna, że aż mi się wierzyć nie chce.
    btw. babka szefuje ? - to musi być fajne ; D
    biorę sie za czytanie ;)
    /// http://naturalnaniedotykalnanieprzewidywalna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń